Najnowsze wpisy, strona 3


sty 09 2007 grrr
Komentarze: 15

Ja nie mogę, ale się wkurzyłam!!
Poszłam do kibla... Ostatnio kupiłam sobie na szybkiego beznadziejne wkładki, mam też inne, fajne dobre i pachnące (z ładnym wzorkiem nawet), ale zapomniałam o nich na śmierć! (chociaż lezą sobie zwyczajnie obok moich wszystkich podpach i innych pierduł w kiblu)
Siedzę na klozecie, patrzę, a na ZLEWIE przyklejona zwinięta wkładka.
Na początku wystraszyłam się że moja (przecież dziewczyny nic tam nie mają (albo mają pochowane, no przecież muszą czegoś używać!!)) ale JA NIE PRZYKLEJAM NIGDY NA ZLEW!! Do tego to nie była ta których aktualnie używam!
Tyle że po przyglądnięciu się zauważyłam, że to te lepsze które trzymam w kiblu!
Nie dość, że przyklejają kartki na ścianach, żeby tego nie jeść, tamtego nie ruszać (tak tak - po wprowadzeniu się porozczepiały kartki typu "jeść tylko swoje produkty!" (ta nad lodówką)), do tego same podzarąbują cudze rzeczy i zostawiają przyklejone na zlewie!!!

i co? i nic im nie powiem. nawet ich teraz nie ma.
do tego sama sprzątnęłam tą pierdzieloną wkładkę, żebym nie musiała się tłumaczyć jak chłopy do mnie przyjdą :
błe!

Ja nie mogę.. Powinnam teraz JA napisać im na tej głupiej karteczce na drzwach od kibla WIELKIMI DRUKOWANYMI literami "NIE PRZYKLEJAĆ CUDZYCH WKŁADEK DO ZLEWU!!!"

 

Ps. Zabujany przyszedł przed samym wykładem (którego z resztą nie było) z małą karteczką:
- mam dla was "dobrą" nowinę
(my cisza)
- tylko 6 osób zaliczyło matme

zaliczyłam.
[co znaczy, że kiedy inni będą pisali poprawkę we wtorek, ja mam prawo w tym czasie pisać następny (gorszy (o wiele!)) test z matmy (to taka niby "promocja")]
Session began.
Ogólna panika.
(a ja jestem umówiona na film z P)

 

lets : :
sty 08 2007 ...
Komentarze: 7

jednego dnia dowiaduję się, że mój pies zamiast zwykłej depresji, tęsknoty za swoim panem i brakiem apetytu ma raka, przeżuty, nie może się ruszać, a mama pyta mnie gdzie jakby co go pochować

a następnego, że tato najepszej przyjaciółki (takiej naprawdę od serducha (Krych)) miał zawał. dzisiaj pogrzeb, a ja w tym czasie miałam mieć jakieś durne koło za granicą.

i nieprawda, że tylko zakochani czują ból swojej połówki.

(że to odróżnia miłość od przyjaźni)

nieprawda.

lets : :
sty 07 2007 siedzę
Komentarze: 9

AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

potrzebuje kogoś!! :(

lets : :
sty 02 2007 ekhm
Komentarze: 12

O-BO-ŻE!!!
[to najczęściej powtarzane przeze mnie wyrażenie od 31.XII 2006!]

No więc tak... Żadna z moich kobit nie przyjechała. ŻADNA. Nie było ani moich starych dziołch, ani nawet winka, czy czegokolwiek na przywitanie 2007! [miała mi dostarczyć kobiecina, która zmieniła plany i wróciła do Pl nim dotarłam] Byłam pewna, że Sylwestra spędzę sama w akademickim pokoju oglądając głupie komedie, co by sobie humor poprawić [chociaż muszę przyznać, że aż tak zmartwiona nie byłam, bo po tym co przeszłam w autobusie cieszyłam się nawet z tego, że mogę go spędzić samotnie W POKOJU a nie samotnie NA PERONIE ;) (jak już ostatnio komuś wspomniałam - aż przypomniał mi się woodstock, kiedy to pare100 ludzi chciało się wepchać do dwóch autobusów żeby dojechać do Tesco!)].
Dodając do tego wszystkiego mój debilny sposób myślenia [bo ja oczywiście nie wbiję się na żadną imprezę – dopóki ktoś sam mnie nie zaprosi czuję się niechciana :) Zawsze mam wrażenie, że jeżeli ktoś nie wpadł na to, żeby dać znać o imprezie, to dlatego że „aż tak potrzebna” tam widocznie nie jestem. I tak z wszystkim... nigdy nie wychodzę do nikogo pierwsza (za to jak już zobaczę, że ktoś nie ma nic przeciwko... ojjjjjjj ;) ) Całe szczęście jestem jedną z niewielu tak głupio myślących osób :D W przeciwnym razie każdy siedziałby ciągle zamknięty w swoim pokoju i czekał aż ktoś nadejdzie ;) (zamiast samemu ruszyć dupsko)]

I kiedy tak sobie siedziałam i myślałam o tym moim samotnym wieczorze i zastanawiałam się jaki film byłby najbardziej odpowiedni – wszedł Sew :) Upewnić się, że nie zostanę sama ;)))
Takim oto sposobem 10 minut później wylądowałam w pokoju u naszych :) [nawet nie wpadłam na to, że wypadałoby się jakoś ubrać – jak siedziałam przed monitorem, tak polazłam (zorientowałam się dopiero kiedy zobaczyłam kilka odstawionych osób ;)]

Lała się sama wódka [w moim przypadku z colą ;)] Pierwszy drink poszedł szybko, ale po zobaczeniu proporcji, od razu wystopowałam :D Co i tak za wiele nie dało... krótko mówiąc – po przebudzeniu się myślałam, że nie pamiętam tylko końcówki. Okazało się, że ta moja „końcówka” to POŁOWA IMPREZY! bueheh

Z resztą… co ja będę opowiadać ;)

 
początek

 

oczywiście imprezowaliśmy po polskiemu ;)

Ściana Sprajtu :D
[kopali 2 litrową butle (Sprite) na korytarzu aż w końcu MR wrzucił otwartą do pokoju!! ;)]

Dzieki Bogu jakaś kobita się też znalazła! :D

yhyhy

 



zobaczyłam i też chciałam :D
podobno (tak, tutaj mała luka) wpadłam do pokoju P. z krzykiem "chce zdjecie ze znakiem! chce zdjęcie ze znakiem!" dopiero po jakims czasie popatrzyłam na P. dodając "z tobą też P" [Mek tutaj umierał ze śmiechu, bo 1) zapomniałam o P (nie specjalnie, ale reszta go nie lubi, więc ich to jakos rozbawiło) 2) P. stał już dawno obok mnie i czekał na zdjęcie :D (a ja myślałam, że mi tylko trzyma znak bueheheh)]

Gorzej było jak go puścił :DDD

ziuuuu ;)

Tutaj też było małe "ziuuuuuuuu" :D


Rano padaliśmy przy tym! :D Przem - kukiełka :D

Tutaj inni padali ze śmiechu - podobno reszte imprezy powtarzałam "ZABIERZCIE GOOO!!! AAA!!! " :DDDD
[pamiętam fragmenty ;)]

[tak w ogóle to jestem z sibie dumna - kontroluję sytuację nawet wtedy gdy jestem tak pijana, że średnio pamiętam co się działo, ha! :D]

tutaj (dzisiaj się dowiedziałam (przy oglądaniu fot)) podobno ciągle mi coś szeptał a ja się debilnie śmiałam i powtarzałam "Przem.. przestań... Przestan!" [tez nie pamiętam - a szkoda, ciekawe :D]

[a tak się zastanawiałam wcześniej dlaczego rano S. wypytywał co mi mówił Przem? ;)]

na poczatku myslalam ze zdjecie jest zrobione pionowo :DDD

Fajerwerki pamiętam :DDD


ale życzeń już nie ;)



za to pamiętam jak S [wyżej :)] wyleciał na korytarz z pokoju MRa[jeszcze wyzej;)] - nagi, przewiązany tylko kocem w pasie, szukający klucza, żeby mieć trochę więcej prywatności :D (ok, przy pewnych osobach bym się nie zdziwiła, ale w tym przypadku małe zdziwko było ;D) w każdym bądź razie wszyscy ryknęli śmiechem, a MR w pewnym momencie szarpnął kocyk bueheh
S. resztę imprezy z wielkim rogalem na twarzy :DDD
[podobno jakoś 2 godziny później prawie spałam na korytarzu, pod drzwiami przykryta WŁAŚNIE TYM KOCYKIEM!! błe :D]
MR dzisiaij na zajeciach (jak już skończył polewanie się ze mnie i z kocyka) "chyba będę musiał jakąś dezynfekcję pokoju przeprowadzić!!! :DDD" 

 

Rano – karnisze chopaków połamane, razem z firankami i zasłonami przed kuchnią, pełno rozbitego szkła, lampa rozwalona, miotła połamana, pokój zdemolowany a moja bluza W LODÓWCE!!! (nikt nie wie jak się tam znalazła)

PS. Odnosnie karniszy - Przem chcial chyba wstac, pociągnął za zasłony, zerwał wszystko z sufitu, Mek wszedl do pokoju jak Przem caly przykryty i wplątany walczyl z zaslonami i karniszem :DDD 

Najpierw przyszedł Mek. Rozmawiamy sobie, rozmawiamy [ja dalej w wyrku;)] a on nagle mówi, że ktoś znalazł moją bluzę. Połowa była w lodówce, a połowa na szafce. Myślałam, że kurna bluze mi roztargali!! [Mek jakos nie wpadl na to, ze moge to tak odebrać, ale kurcze pamiętając co się działo - nie zdziwiłabym się ;)] Na szczęście nie ;)

Wpadł też S :) Rozmawiamy, śmiejemy się, w końcu pytam czy pamięta co się działo [kocyk np. :D]. S "ahahahhah! pamiętam WSZYSTKO!" Zobaczyłam że rzeczywiście pamięta, do tego nie jest skrępowany czy coś i od tego momentu ciągle polew :D

Po wstaniu czułam się jakbym była świeżo po kolejkach. matko.

no i niezapomniany widok:

Przem i MR ;DDD w jednym wyrze
Oglądaliśmy razem zdj. Ktoś nagle wparował i woła nas do pokoju obok :D polecialam po aparat, wbiegam w samych skarpetkach, już dawno znieruchomiałam po uczuciu przebicia czymś stopy a S. dopiero
- uważaj, szkło :D
- CZUJE!!!

Dobrze, że nikt nie czuje się głupio :)

Dwudniowa, współna rekonstrukcja zdarzeń :D Dwudniowa śmiechawa z wszystkiego co się działo i ponad 24 godzinny kac ;)

Faaaaajnie było ;)))


Reszta wspomnień później ;)

lets : :
gru 31 2006 i co?
Komentarze: 6

AAAAAAAA!!!!!!!
ŻYJE!!!
JESTEM!!!!

SYLWESTER NIE NA PERONIE!!!! :DDD

za to wyszło na to, że moje kobity nie zdołały przyjechać:)
0 z 4 :)

SYLWESTER SAMOTNIE W CZESKIM POKOJUUUUU.. bueheheh
[nieciekawie się zapowiada ;)]

Szczerze mówiąc - obojętne mi :)
Przynajmniej się wyśpie ;)

lets : :