Archiwum czerwiec 2006


cze 27 2006 wycinki
Komentarze: 8

Po wyjściu z sanepidu]

1) Sabka, będziesz musiała przechować moje kupy :D

 

[z domu]

2) oj, jednak nie dam Ci swojej kupy. Chyba będę musiała sama z nią pojechać. Zrobiłam w internacie ale była... zbyt rozwolniona, żeby nabrać ja na łopatkę! :D

 

[z domu, wieczorem]

3) IDE KUPE!!!!! :DDD [zaraz Ci cos napisze ;)]

 

[po wskazówkach Krycha]

4) Wiem o tych kupach, kurde nie mogłam szybciej! Chciałam juz w internacie ale okazało sie ze ROZWOLNIONĄ MAM! No i nawet tego sie złapać nie dało! No to pojechałam do domu ale dalej miałam rozwolnioną! Dopiero dzisiaj w miarę normalne. Mam juz dwie :D Jeszcze jedna, jutro jadę z tymi kupami :) Ps. Doszło do końca?

 

Od Krycha

5) Właśnie stoję już w kolejce z kupami w torbie :)  […] pozdrawiam z kolejki”

 

Od Sabki

6) Zrobiłaś już kupe? Bo ja mam robić za Kryśkę, ale coś mi nie idzie ;) Napisz kiedy jutro przyjeżdżasz. Wzięłabyś też moje (Kryśki) gówno do sanepidu?

 

Do Sabki

7) wzięłabym tylko musisz mi powiedzieć gdzie mam tej kupy szukać :DDD tez nie mogę zrobić! ale jeszcze tylko raz i będzie spokój ;) chciało mi sie ale czułam ze będzie strasznie mała, no to trzymam i czekam na większą :DDDD

 

Sabka again

8) Pisiorze ja nie miałam nic odbierać od K. Kiedy przyjeżdżasz do Kłodzka?  Sanepid otwarty jest do 12. Moje gówno też weź. Jest na półce, nie zapomnij o nim :)

 

[po zrobieniu trzech kup, do Sabki]

9) Zostaw jutro klucz w kaloryferze - przyjeżdżam z kupą! :D Chyba będziesz musiała jeden kubek przetrzymać w internatowej lodowce :DDD

[nie można oddać więcej niż dwóch kloców na raz!]

 

[od K, czytałam jadąc busem z M. :>]

10) Edyta! Masz w rękach moje/Sabiny gówno! Nie zawiedź mnie! Pamiętaj że to jest do 12stej. Jutro pojedź drugi raz by na piątek były wyniki! Jak coś to wyjazd w pon. :)

 

Ps. Zgodnie ze wskazówkami pojechałam, ale wyników na piątek nie było [w ogóle jedno wielskie zamieszanie z tym wszystkim!]

(aha – książeczki zdrowia wyrabiałyśmy jak coś ;D)

 

 

11) Zalew w takim samym składzie jak poprzednio wypad do Wrocka :) Po niedługim czasie przyjechali R, L i K.

T. co chwilę robił zdjęcia. Pływamy z Martą na materacach, odwracam się [kto by się nie odwrócił słysząc te wybuchy śmiechu! (poza Martą oczywiście ;D)], a te głupki odchylają sobie kąpielówki, przybliżają aparat i robią zdjęcia! No ale nic, pływamy dalej ;) W pewnym momencie T. zaczął robić zdjęcia też nam na materacach, w końcu M. podpłynęła do pomostu…

M: podaj, zobaczę sobie

T: masz.

[przegląda, przegląda, aż tu nagle…]

M: CO TO JEST???!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

R: ahahahaha - PODGRZYBEK!!

 

 

Od Nat :) [zakończyła pierwszy rok studiów :D]

(jestem niekumata :D)

12) Hej Ed. Co dziś porabiasz cały dzion? Może wieczorem byśmy tak podumały i uprzedziły się? :>

 

13) Jooo Natajooo :D Właśnie wróciłam z działki :) Będziesz wolna to daj znać. A najlepiej wpadnij po mnie :D poszwendamy sie :D

 

14) Czyli nie chcesz oglądać filmu?

 

15) Ooooo możemy ogladac film :DDDD A masz cos ciekawego? :)

 

16) No kruca przecie Ci pisałam, czy podumamy i uprzedzimy się :D, czyt. „duma i uprzedzenie”, zresztą mam ze 40 innych jeszcze :D

 

17) AAAAAAA!!!!!!!!!! :DDD SUPER!!!!!!! Nie zaczaiłam! :DD Myślałam ze chcesz dumać a wcześniej sie o tym uprzedzić [czyli umówić sie! :DDDD]

 

[znów ja]

- Super! Super! SUPER! Caly czas polowalam na ten film :D U mnie, czy u Ciebie? :>

 

19) Ja bym proponowała u Ciebie, bo muszę jedną aukcję na allegro, bo poluję na telefon, a chwilowo w domu neta nie mam :)

 

20) ok to tak za pare minut mozesz wpadac :D

 

- a w sumie to juz wpadaj :DDD

 

- Aaaale sie grzebiesz! :>:>:>

 

Parę sekund później – pukanie do drzwi. Otwieram:

Nat: W CALE SIĘ NIE GRZEBIĘ! :DDD

 

[oczywiście zapomniałam, że moja stacja dysków przestała odczytywać jakiekolwiek płyty i tak czy siak musiałyśmy się przenieść do Nat ;)]

 

21) Film…

Nat: Coooooooo?! Ja już nic nie wiem!

[tutaj zaczęłam wyjaśniać sytuację]

Nat: ahahaha [tak, wybuch śmiechu :>] Tego mi było trzeba! [myślałam, że to dlatego, że nawijam o tym co było i przez to nie wiadomo o co chodzi teraz ;)]

ja: co?

Nat: Oglądamy kiedyś z As film i też „- cooooooo? - O co tutaj chodzi?! – no?! … (czy jakoś tak) Szkoda że nie ma Eda, pewnie zaraz zacząłby tłumaczyć! [tutaj ich stuknięte śmiechy :D]

[Nat cały czas mówiąc to wszystko śmiała się jak nie normalna ;)]

 

 

22) Kolejny wypad nad zalew.

Opis M: „z Kochaniem i Edziorkiem byliśmy se nad jeziorkiem :P”

 

[w międzyczasie jeździłam po Wrocku i innych dużych miastach załatwiając papierkową robotę na studia, do pracy itp. itd. – a przy tym upale myślałam, że popełnię samobójstwo skacząc do Nysy, zanim promienie rozmiękczą mnie na tyle, że nie będę mogła się ruszać i zostanie mi tylko czekanie na całkowite roztopienie się]

 

Nat [miałam sprawdzić jak tam te telefony na allegro]

23) „AAAAAAAA! Ed! hilfe, hilfe! Odp, bo skazujesz mnie na dwukolorowy wyświetlacz :P”

ja: za 30 minut napisze :)

Nat: Ok., zawijaszczo :*!

ja: Komorkacz wtorkowy [jutrzejszy!] - dalej 455 zl :) a środowy... O ZESZ KURNA!!!!!!!!!!! NO W-SZYJĘ-ŻYRAFY!!!!! .... [zesztresowalas się już choć trochę? :>] tez bez zmian :DDD

Nat: Ale pipa z Ciebie!!!!!!!!!!!!!!

ja: czyli mały stresik byl?? :DDD ps. ha! zalatwilam wszytko co trza i [uwaga uwaga] JUTRO JADYMY DO SOPOTU! :DDD ale bedzie nerwowka za dnia :D trza sie przygotowac, wszytko jednego dnia, zrobic zakupy i w ogole a do tego sie jakos przed wyjazdem wyspac! :D [chociaz nie wiem po co - i tak jedziemy nocą a ja w pociagach spac UWIELBIAM :DDD]

 

Nat

24) Ed, Ed! Chyba wkraczam do akcji! Nie wyłączaj kompa i czekaj na dalsze instrukcje… idę się skonsultować z mamą. Taaa, kurde ale Ci dobrze!

 

Ed, będziesz licytować, wait!! :D

 

[tato przyszedł, miałam mu przed wyjazdem różne zaświadczenia zeskanować, życiorys przepisać itp. itd. (pełno tego było!), mój komórczak załadowany, SMSy się już nie mieszczą, po pewnym czasie Nat zaczęła wydzwaniać i wydzwaniać, a tutaj jeszcze tato nade mną stoi i mówi jak to ważna jest kolejność w tych papierach! W końcu napisałam mesa]

 

ja: zaraz, czekaj - tacie papiery załatwiam :)         

 

Komórka przestała dzwonić. Tato w końcu poszedł, usuwam mesy żeby sprawdzić co przyszło a tu

Nat: Ed będziesz mogła wyjść na korytarz (no albo do okna) ja Ci wszystko powiem co i jak masz działać.

No to odpisuję…

ja: Ej Nat to moze przyjdz do mnie jutro przed 7 [czy o ktorej to tam jest] co? :> Pewnie rano i tak wszycy beda podbijac, to przynajmniej sobie usiadziesz i bedziesz mogla sama zdecydowac na zywo czy dalej chcesz walczyc :D

 

Nat: Myślisz? To na darmo siedzę teraz przed Twoim oknem? [TU MYSLAŁAM, ŻE PADNĘ! :DDD Tyyyyyyyle czasu minęło!:D] A w pidżamie jestes? Bo jak nie to cho na ławe, bo cieplusio je.:P

[można sobie wyobrazić mój wybuch śmiechu i sprinterski bieg do okna :D a potem wybieg przed dom po 23:00 ;)]

 

W pewnym momencie coś dziwnego zagulgotało, spadło z drzewa i klapnęło na chodniku obok nas! [żadna nie widziała, ale obydwie słyszałyśmy!] Zerwałyśmy się jak nienormalne i wbiegłyśmy szybko do klatki schodowej panikując i śmiejąc się na przemian jak nienormalne! :D

A tu nagle wypadła mama - obudziłyśmy ją kurna, ooooooj oberwało mnie się :D [godzina 00:30!]

 

Nat: Cholibka, jak ja tam jutro wczłapie do pokoju… aaaaa…

 

25) Tego samego dnia tato chciał podskoczyć do kogoś z działki, jedzie sobie, a tutaj dwie panikujące kobietki przy drodze i nieprzytomny 47-letni mężczyzna. Tato po kursach w górnictwie zabrał się szybko za sztuczne oddychanie. Pojawiła się jeszcze jakaś pielęgniarka, ona zajęła się mostkiem, a tato został przy samych ustach. [tato go za nos, żeby powietrze nie uciekło, a tam pełno smarków wyleciało! Zęby sztuczne, wszystko błe. Tacie wymioty podchodziły, ale dmucha dalej (do końca dnia został mu odruch plucia (ciągle powtarzał, że ma chociaż nadzieję, że go z tego wyciągną)) W końcu pogotowie przyjechało, a tam wychodzi dziadek sam sobie nie radzący z facetem! Przyłożyli mu do ust to coś do przyciskania, co niby powinno dodać mu trochę tlenu, ale ani klatka piersiowa się nie podnosiła ani nic! Przy tacie i tej babce koleś zaczął jakoś reagować i w ogóle, a zanim Ci go załadowali do samochodu podobno już zsiniał! Wszyscy się wściekali i krzyczeli np. „Pan jak dmuchał tutaj widać, że idzie, a Ci?!” [to z opowiadań sąsiada, okazało się, że jego córka przy tym była – ona nie poznała taty (czyli tego dmuchającego pana) a tato jej)]. I „Ci sobie nie dają rady!”. Dzisiaj okazało się, że nie przeżył. Co za pierdzielone „pogotowie ratunkowe”. Nawet ust im się nie chciało dotknąć. Woleli jakaś denną pompeczkę wyciągnąć i udawać, że coś robią :/

 

26) Dziś, do Madziaka :)

„ok, jak bede miala jak zlapac kciuka to bede trzymac :D a od ktorej?:> Ty za mnie tez trzymaj bo jutro od 6 rano bede ganiac w upale po Sopocie z plecakiem, spiworem, namiotem[na wszelki wypadek] i wszystkimi potrzebnymi rzeczami [nie wiemy czy jedizemy na tydzien, miesiac czy trzy miesiace] i szukac taniego schronienia u jakiejs staruszki ;) a potem pracy kurcze, ale z tym powinien byc mniejszy problem [z naszymi papierami na lewo i nie na lewo ;D] POWINIEN :)”

 

Tak właśnie. Za godzinę wsiadam do pociągu :) Spakowałam się biorąc pod uwagę to, że mogę jechać tam na trzy miechy i… zmieściłam się kurna w jednym plecaku! HA! :D [w którym jest też namiot, dwójka! :D] No i śpiwór w rękę ;) [jakby jednak żadna babcia nie chciała nas przygarnać ;)]

 

To tak na szybkiego i w wieeeelkim skrócie, bo kurna już praktycznie muszę wychodzić [o, mama krzyczy, że mi pociąg ucieknie :D]

 

Ps. MAMA WRÓCIŁA Z FRANCJIIIIIII :DDDDDDDD

Od razu w domu weselej! ;D

 

Do zobaczyska! ;)

[sram w gacie ze strachu!]

lets : :
cze 16 2006 nie rdzewieje :)
Komentarze: 16

Przywiozłam rzeczy z internatu. Trza było wszystko rozpakować, posegregować, powyrzucać, zostawić, załadować do piwnicy, zrobić miejsce w szafie… upchnąć gdzieś jakoś inne rzeczy w moim 1,5 x 4 m.

 

Z ostatniej strony języka polskiego:

- będziemy to przerabiać?

- nie! TO NIE JEST PORZECZKA!!!!!!

 

- bohater jest rozdarty wewnętrznie. Rozwińcie to.

- jest między sierpem, gwiazdką, a młotem.

 

Dyktando. Wyniki. Moja kartka. Na ostatniej stronie punktacja. Powyżej wielki, czerwony, sporządzony przez nauczycielkę napis:

(BARDZO LIBERALNA) PUNKTACJA:

[tak, baaaardzo liberalna! Od pewnego momentu ocena obniżała się co dwa błędy, nie co jeden ;)]

(a podkreślenie było PODWÓJNE :>)

 

[tablica]

ktoś: Tam jest napisane Denisowicza?

ktoś2: ja myślę że to Pe

Marek: Peee-ni-ssss… ooooo.. :>

 

- ja chyba muszę iść do waszego wychowawcy

- ale nie radzę pani skarżyć…

- czy ja wyglądam na konfidenta?

 

[Pankracy]

- CHUDY, PRZEKRZYWIONY… Nie kojarzy wam się z jakimś ptakiem?

- nie. z ropuchą.

 

[pierwsze lekcje, na samym początku babeczka kazała zrobić kartki ze swoimi imionami ( LO, ha! a jak w podstawówce się czułam :D) (no i oczywiście zapomniałam;)]

babeczka: proszę, Paweł.

Ed(ja): skąd ona go zna?!

Krych: z KARTECZKI!!!!

 

- Ale pani ma oko!

- Nawet dwa!

 

 

Internatowe rozmowy [z różnych zeszytów (co było pod ręką ;)]

 

[po wyjściu dziewczyn panikujących jak to u nas zimno]

- no mądre

- one mają mały pokoik, jedna chuchnie, druga pierdnie i już mają ciepło!

 

 

BOBEK IN-DY-WI-DU-A-LI-STA

Niedomaga, CHRUMMM!!!

Z punktem GE.

[będę pamiętać, oj BĘDĘ! :D (za dużo wyjaśniania ;) a TYLE(!) połączonych wspomnień ;)]

 

A: Gdzie są moje kapcie?!

Nie ma moich kapci!!!

Ej, są różowo zielone, a ja ich nie widzę!!!!!!

 

[na wstępie: K twierdzi, że najgorsza i najbardziej beznadziejna śmierć, to śmierć spowodowana uderzeniem w kaloryfer (boi się kaloryferow;)]

Ed(ja): M(jej chłop) + O. Co byś zrobiła K?
K: Redi, stedi, GO! i na kaloryfer!

A: Myślałam, że na dach!

K: nie, bo bym brzydko w trumnie wyglądała

 

K: W tym roku ani razu nie jadłam masła!

A: Ej to jest beznadziejne! Wiesz, że kanapka musi mieć poślizg?!

 

[przerwa]

Kredka: co się pchasz, RUDA!!

Ed: OKULARNIK!!!!

(uwielbiałam ją! :DDD)

 

[koleś, który wierzył, że w jego głowie ktoś siedzi (po pewnym czasie zaczęłyśmy się go bać – nie wiem co miał w głowie, ale na pewno nie to, co przeciętny człowiek! ;)]

- Dlaczego ja to powiedziałem?

K, właśnie poznałaś Samuela

- yyy… cześć Samuel ?

 

[okazało się, że każdej dziewczynie daje w prezencie własnoręcznie robiony szalik (Krycha wkurzała jego ciągła zmienność kobitek ;)]

- on całkiem ładnie robi te szaliki

- no kur! Jakbyś 10-ty raz robiła…!!

 

- Nie zapomnij odłączyć od prądu magnetofonu i grzałki! W końcu to Twoje jedyne urządzenia na prąd

- dobrze, że wibratory są na baterie!

 

 

Z zakamarków biologii ;)

 

Ed: Srom :/ nie lubię tego wyrazu.

A: Mogę na ciebie mówić Rudy Sromek? :D

[przez jakiś czas tak zostało – TO BYŁO STRASZNE! Myślałam, że jej zrobię krzywdę :>]

 

PS. U niej wszystko zależało od nastroju. Jak było ok., to byłam wg niej ładna i takie tam. Za to kiedy było coś nie tak… zostałam nazwana Rudym Homoseksualistą z Milczenia Owiec!! :>

 

K: „Miesiączka, która trwa 4 do 5 dni”?! HEREZJE!!!!

 

- Przepraszam, mi wychodzi więziodełko

 

 

Z zakamarków PO:

 

[K. uczy się pagonów. W pewnym momencie otwiera usta, nabiera powietrza, marszczy brwi i… zamyka usta. Tak kilka razy ;)]

Ed: Krych, chcesz coś powiedzieć?

K: no właśnie chciałam… - znacie takie powiedzenie „podchorąży zawsze zdąży?”

Ja: nie, a co ono mówi?

Krych: no to, że nie ma tu podchorążego! :/

 

[POwiec (lubiący wyżywać się na uczniach :D) sprawdza obecność]

P: co Aneta?

A: chciałam zgłosić np.

P: poczekaj, najpierw obowiązki, potem przyjemności :>

 

P mówi o konkursie. Mówi, mówi, nagle pyta o np. [tutaj zrezygnowanie na naszych twarzach i podnoszenie rąk :D]

- myśleliście, że od tego uciekniecie? Że to was ominie?! Poczekam aż zgłosicie wszystkie. Zobaczymy co powiecie na to. Jak będziecie mieli tego wszystkiego nauczyć, HA!

 

[J. zaskoczony dopem z odpowiedzi]

- Nie wychodzisz ponad program! W PROGRAM TEŻ NIE WCHODZISZ!!!

 

[bandażowanie]

- ale pan nierówno robi

- no właśnie tak czuje coś tu więcej… :/

[w jego wykonaniu to było SŁODKIE! :D (w ogóle uwielbiałam tego kolesia! Nie wiem jak to robił – niby wyżywał się na nas, stawiał jedynki z uśmiechem, ale to był taki kochany, misiowaty uśmiech :D (miał u nas przezwisko Koala ;)]

 

[nadal bandażowanie (czepiec :D) – P pokazuje nam co i jak na swojej pierwszej ofierze]

- Z profilu!!!
I otwórz to oko!!!!!!

- NIE MOGĘ!!!!!! [a widok NIEZIEMSKI! :D]

 

[odpowiedź, zaczyna P]

- ile?

- doba

(…)

- nie! 24 godziny

- przecież powiedziałam!

- to się nie liczy!!

- doba powiedziałam!!!

- TO SIĘ NIE LICZY!!!!!

[naprawdę nie wiem dlaczego wydaje mi się słodki i rozbrajający! :D (a mam oko do ludzi, i to niezłe :>)]

 

[hist]

M: pan handyman

M: Pan podręczny z podręcznika zrób to sam

 

[Hob-bit przy odp]

- to nazwałbyś ich jak? [okupanci/najeźdźcy]

- jak? To lepiej żebym ich nie nazywał proszę pana…

 

[wywody prof.]

- chłopiec podmienił rok na legitymacji, wsadzili go do więzienia na 2 mieś, a Rywin sobie chodzi! Stąd prosty wniosek – jak kraść, to sporo.

 

- Pan Lepper chce wystąpić w naszym kraju w roli Janosika. A mi z tego filmu podobała się jedynie melodia.

 

- po co masz się popisywać znajomością greki której i tak nie znasz

 

- Jacek za inteligentną minę dobrej oceny raczej nie dostanie.

 

- Gdyby Polska była silna, zostałaby rozebrana? …

Jakby dziewczyna była silna… [chwila zastanowienia] … to jest kwestia sporna [zbereźny uśmieszek (i oblizanie wąsów, jak to zawsze ;)]

 

Północ. Na torach z Nat [nie wiem skąd to tu się wzięło!]. Jej genialne „przejęzyczenie” :D

- gwiazda spadła!

- tak gwiazda! Rzucę ogryzek, a ty pomyślisz, że to jabłko!

 

Próbna matura

G: Kurde ale dużo ludzi! Patrzcie jaka by była fajna imprezka!

 

Ed: Alka kupić ci jutro gumki różowe?

A: no

K: Ed przestan!!! A. NIE MA RÓŻOWYCH!!!!

 

K: Ooooo.. kochany! :) „dobranoc mój kochany dredziku”

[po chwili] Nie zdziwię się jak to miało być do Krzycha!

 

Krych wraca z kibla. Myje ręce

- i kurde dalej nie wiem, którą ręką podcieram tyłek!

- weź papier, siadaj. najpierw spróbuj prawą, a potem lewą i zobacz którą ci wygodniej

- kurde! No właśnie nie wiem

- a pokaż mi

- no

- no ja prawą,… PEWNIE ŻE PRAWĄ! NA 100!

- nie no ja nie wiem Ed…

- to powąchaj i zobacz która bardziej śmierdzi! :DD

- … lewa!

- CO?!

- No! nie zauważyłaś, że już trzeci raz ręce myję?

- O MAAAAAAAAATKO!!!!!!! :DDDDDDD a to miał być żart!!!

 

 

Drugi tydzień wakacji.

Tęsknię jak cholera :))))

 

I odświeżam znajomość z Martoskiem :)

Razem z nią praktycznie wszędzie jest jej chłop, ale… polubiłam go bardzo :) z resztą… zawsze go lubiłam :)

 

Ostatnio nawet pisałam o tym K. (po wspólnym trzyletnim mieszkaniu mówimy sobie wszystko i tak od deski do deski… zeszło nawet na nich :) parkę M i T :)]

A SMS zaczynał się od „Boze, ale fajnie!” :D

I naprawdę fajnie :) Zazwyczaj dziwnie czuję się w towarzystwie parki. Jakiejkolwiek. W sumie… co innego kiedy jest parka i kilka osób (wtedy jest wszystko ok.), a co innego, gdy jestem ja i parka! To już jest bardziej niezręczne :) Np. uwielbiam K, lubię jej chłopa, ale nie potrafię przebywać z nimi na raz! I to jest straszne! Ale przy nich (M i T) jest jakoś inaczej :) Dobrze się czuję w ich towarzystwie. Chociaż są parą ;) I kurna cieszę się przeogromnie! :D [tak to już chyba w ogóle niemiałabym jak z nią pogadać ;D]

 

Wspólny wypad do Wrocka (100 km)

Od lewej: M, T, S :)

 

Jazda ledwo działającym samochodem S.

S. kierowcą. Obok T. Za nim ja. Obok M (za S)

Siedzenie przede mną nie działało – było wysunięte na maksa do tyłu i nie dało się tego zmienić. Musiałam siedzieć z nogami na M ;) M też nie mogła się pomieścić, przełożyła nogi przez środek samochodu na T. Mój pas nie działał. Bagażnik nie chciał się otworzyć :D

 

- jade jutro do Wroc. Z M. T i S

Tato: no dobra tylko wiesz…. Bez wygłupów mi tam!

- no wiadomo!

 

Jak się okazało.. wcale nie tak wiadomo :>

T: ahaha! M. tutaj jechała 20 na godzinę!

lub:

T: M by jechała za nim do samego Wrocka! :D

[i się zaczęło!]

 

S. trzyma nogi na gazie i hamulcu, a kieruje siedzący obok T!

[jedna z ich ulubionych rozrywek :>]

 

Skrzyżowanie. S (kierowca) nagle (niby nabijając się z kobiet) podnosi ręce do góry i krzyczy „AAAA!!!!!! SKRZYŻOWANIE!!!! CO TERAZ?! CO TERAZ?!” [myślałam, że zamorduję! :>]

 

M: dobrze, że jak się wymiotuje wszystko leci do przodu!

T: przy takiej prędkości to chyba i tak bez różnicy :D

 

No i najbardziej zapamiętany przeze mnie moment:

Jedziemy sobie normalnie, prosta droga, rozmowy, wszyscy się śmieją itp. a tutaj nagle:

S: SPIERDALAAAAAAAAAAAJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

[wjechaliśmy na przeciwny pas, rzuciło mną w prawo! (głowa zatrzymała się na szybie, patrzę, a na środku pies! (ze smyczą na szyi)), jeszcze nie zdążyłam się dobrze wyprostować, bach! wracamy na pas, mną w lewo! S. znów ręce w górze (szybka myśl: dlaczego w najgorszych sytuacjach on puszcza kierownicę?!?!?!)]

Cisza.

[przerywana spanikowanym wyklinaniem S ;)]

 

Na początku trochę błądziliśmy, ale później było ok. :)

Załatwiłyśmy częściowo sprawę rekrutacji. Ale spóźniliśmy się przez to na film. Przesuwając ten, musieliśmy przesunąć też następny i skończyło się na tym, że wracaliśmy o północy ;)

 

W drodze powrotnej T. ściągnął M. skarpetkę, wystawił ją za okno, rozszerzył i udawał, że robi pomiary wiatru :D

Albo wkładał do niej świecącą na zielono komórkę, brał w dwa palce i krzyczał „AAAAA!!!! RADIOAKTYWNA!!!!!!!!” :DDDDD

 

Oczywiście (od samego początku, aż do końca podróży) temat co 5 minut schodził na wszelkiego rodzaju sprośności i zbereźności ;) [jechać kurna z dwoma facetami na przedzie! :D (samochodu oczywiście) (i M!)]

 

I wymiana licealnych wspomnień z M :)

 

Ogólnie – było ciekawie ;)

[i zawsze to jakaś odskocznia od ciągłego siedzenia w domu :)]

 

Następnego dnia (albo następnego po następnym;) wyjazd do Ka [i pamiętne obieranie ziemniaków o 8:30 rano :D]

Mieszka obok działek, a jeszcze nigdy nie wpadła na to, żeby zobaczyć, co jest za nimi! No nie mogę :)

Ale w końcu udało mi się ją wyciągnąć ;) Pierwszego dnia zatrzymałyśmy się zaraz za działkami. Drugiego pewne osobniki ryły koparką dziury w ziemi i wydobywały gaz ziemny, przez co musiałyśmy iść pod górę polem, na którym ktoś sobie coś zasiał! I tak waliło gazem... aż mnie głowa rozbolała po wejściu na górę! Ale dzięki nim Ka zgodziła się na wdrapanie się nieco wyżej :D

 

HA!

 

Kurcze, jak ja lubię chmury! Bez nich niebo jest takie... nudne :)


Ka :)

i my ;)

[superanckie zdjęcie :D]

A już myślałam, ze w jej okolicach nie ma miejsca na opalanie i wylegiwanie się na trawsku :D

a jest :D

muahaha :>

Dzisiaj mam dobry humor :)

[chociaż cały dzień przeleżałam na hamaku W CIENIU (działka), co by nie podrażnić już i tak podrażnionej skóry ;) (po wczorajszym wypadzie nad zalew)]

Co do zalewu… O tym jeszcze coś będzie – ku pamięci ;) Póki co powiem jedno: nie ma nic gorszego od połączenia: rower + ja! ;D

[a od siodełka tyłek boli mnie do tej pory ;) (chociaż podobno miałam miękkie :> (a droga długa ani tym bardziej trudna nie była! ;D))]

 

 

PS. Stara przyjaźń nie rdzewieje ;)

M. Lubię ją strasznie! Zastanawiam się jak to jest? Przecież my naprawdę nie mamy prawie nic wspólnego. Lubimy inną muzykę, inne imprezy, wydaje mi się czasem że inne towarzystwo też, mamy całkiem inne podejście do większości spraw, nawet nigdy nie podobał jej się mój sposób ubierania ;)

11 lat. Z przerwami, bo z przerwami, ale 11. – jakim cudem?! hę? :)

 

Wiadomość.

M: „Wiesz EDZIORKU... przepraszam Cie za to ze tak gadałam, teraz wiem jakie to było niepotrzebne. Zaczynam bardziej rozumiec o co tak naprawde chodzi, jestes jaka jestes i to jest najwspanialsze. Nigdy nie myslalas tylko o sobie (jak to teraz wszyscy robia), wydaje mi sie,ze w tobie jest wiele wiecej uczuc niz w setce innych ludzi :) i to jest naprawde niesamowite :* Badz zawsze taka jaka jestes i nigdy sie nie zmieniaj :****************** (zmadrzałam, bo teraz wiem, ze pomimo tego, iz praktycznie wszystko nas dzieli, zawsze moglam liczyc tylko na ciebie [i wydaje mi sie,ze nadal moge]) DZIEKUJE :*”

 

WYMIĘKŁAM :)))

 

normalnie wymiękłam :)

 

:********

 

Śpijcie dobrze, Robale :)

lets : :
cze 14 2006 telefon
Komentarze: 12

Telefon. W przedpokoju jest stary, kiedyś niedziałający, cudem odratowany (choć i tak nie używany ;). W pokoju bezprzewodowy. Wszystko fajnie działa. Jedyną wadą jest to, że ma spóźniony refleks i dzwoni dopiero po trzech dryndnięciach tego z przedpokoju ;)

 

przedpokój: drrrrrrrrrn!

znów przedpokój: DRRRRRRRN!!

babcia: Adyta odbierz!!! [nie :> to nie jest błąd :> babcia mówi na mnie Adyta :D (nawet nie wiem czy o tym wie ;)]

jeszcze raz przedpokój: DRRRRRRN!!!

pokój! [w końcu, kurde!]: piiiiiiiib bib bib bib bib… piiiiiiiib bib bib bib bib

[podnoszę słuchawkę]

babcia [też podniosła :/] : SŁUCHAM!!!!!!!!

ja: słucham?

babcia: SŁUCHAAAAAAAAM!!!!!!!!!!!!!!

ja: Babcia!!!

Marta: hahahaha

babcia: SŁUCHAAAAAAAMMMMMMM!!!!!!!!

ja: BABCIA!!!!!!! ODŁÓŻ TEN TELEFON!!!!!!!!!!

przedpokój: trrr trrr, BACH!

Marta: ahahahahahaha

babcia wpadająca do pokoju: Kasia?! KASIA?!

ja: Boże, czekaj MARTA :

babcia: aaaa… Maaaaarta….

[poszła]

 

Matko! :D

 

[jedziemy nad zalew :)))))]

 

A obieranie ziemniaków było jednym z warunków na przyzwolenie na chwilowe wyjechanie do kuzynki :D

No i tak wstałam sobie o 7 rano, zabrałam się za sprzątanie, zakupy itp. itd. i  OBIERANIE ZIEMNIAKÓW :DDD [tacie na obiad ;)]

Musze powiedzieć, że całkiem inaczej obiera się ziemniaki o 8:30 :DDD

 

O, ktoś przyszedł :)

LECE!

 

lets : :
cze 12 2006 Bez tytułu
Komentarze: 6

Matko! 8:30 a ja ziemniaki obieram!

:>

lets : :
cze 05 2006 próby zabicia czasu ;)
Komentarze: 12

Ha! Jest! :D

Coś nie podchodzą mi te wakacje :>
[pomijając dwa ostatnie dni, kiedy to spała u mnie Ks ;)]

 

Ks: "wiedziałam, że jak tu przyjadę, będę mogła się trochę pośmiać!" ;)

 

Ps. Rozwaliłyśmy kurna moje łóżko(!) i teraz mam małego problema, bo przez to nie mogę go złożyć! A to znów przeszkadza mi w przemieszczaniu się po pokoju [w sumie to nawet w samym wejściu do niego już mi przeszkadza! MATKO, co za męczarnia! ;)]

 

[aż przypomniały nam sie stare, dobre czasy mieszkania razem :D (m.in. kiedy przechodziłyśmy obok siatki na której kiedyś zawisła Ks. próbując ukraść bez :D (nabiła się na nią i tak wisiała! :DDD (a ja nie mogłam jej pomoć, bo ze śmiechu wylądowałam obok na trawie! :DDDD))]

 

Może dlatego [ciągnę temat niepodchodzących mi wakacji ;)], że to taki niepewny okres? Dlatego że zamiast się relaksować i odpoczywać ja ciągle myślę o niedalekiej przyszłości [której nawet nie potrafię sobie wyobrazić], zamartwiam się studiami [a raczej ich brakiem].

I dlatego, że wściekam się na to, że z pracą może nic nie wyjść [już niby coś sobie załatwiłam, ale okazało się, że firma za pośrednictwo chce tyle wziąć, że lepiej w domu siedzieć i nie harować na samo spłacenie przejazdu + „podziękowania” dla pomocników! :>]. Jestem już tak zdesperowana, że planuję pojechać tam w ciemno! A co?! ;) [wiem, że ludzie wracają autobusami nie mogąc sobie nic znaleźć, ale nie znam osobiście nikogo takiego... no i wydaje mi się, że to takie… tłuki i matoły :) które jadą bez znajomości języka i liczą na nie-wiem-co! (i mam nadzieję, że mam rację ;) WIELKĄ NADZIEJĘ!]. Spotykamy się z Ryjem w środę, trza będzie to obgadać.

A może dlatego [nadal ciągnę... (temat)], że zamiast coś robić ja siedzę i rozmyślam? (co NIGDY nie jest dobre! ;>)

Albo dlatego, że jest tak beznadziejna pogoda, że większość pomysłów spędzenia czasu wolnego odpada?

I dlatego, że nawet nie mam z kim tego wolnego czasu spędzić? [ta, to też mnie gryzie]. Nigdy nie przeszkadzało mi to, że ktoś w końcu znalazł swoją drugą połówkę itp. Tym bardziej, gdy była to osoba mi bliska. Zazwyczaj mnie to cieszy. Ludzie są zadowoleni, mają lepsze humory, energia od nich tryska, do tego jestem tym zarażana :D Tyle że teraz odczułam to, że praktycznie jako jedyna pozostałam na lodzie :) M. ma kogoś, ostatnio rozmawiałyśmy kiedy do niej poszłam. Tak to ani widu, ani słychu. As zrezygnowała z koncertu, bo też chłop do niej przyjechał [ale... tak rzadko się widzą, że bardziej mi jej szkoda, niż jestem zła (a jak byłam zła to tylko dlatego, że nawet nie dała znać, że jednak nie przyjedzie :>)]. Ryju… . D, M,  Ka, nawet Młodsza Siostra S. się wybiła! :> [ostatnie dni w internacie spędzałam praktycznie samotnie, kurna].
[tak się zastanawiam czym ja tych facetów odstraszam? samym wyglądem, czy zachowaniem? (ale czaję, czaję... ja się po prostu dziwna robię :) i tyle]
I dlaczego przyjaźń zawsze schodzi na dalszy plan, hę? No ale ok., rozumiem. Możliwe, że gdybym ja kogoś miała, też poświęcałabym mu jak najwięcej czasu. Dlatego na nikogo się nie gniewam, nikomu nie mam za złe itp. itd. Tyle że czuję, że jest mi źle trochę. I trochę samotnie, o! No i właśnie taka odrzucona się też czuję… Gniję w domu i umieram z nudów ;)

Śpię, sprzątam, czytam, śpię. Sprzątam, czytam, śpię. I tak w kółko. No, jeszcze zakupy dochodzą ;) I oglądanie co popadnie w tv ;)) I spacery z kudłaczem! :D

Właśnie.

Zostałam tylko ja i pies! :>

Który też dziś nie wyglądał na zadowolonego ;)

Dlatego trza było się nim zająć :D

Tak, liże mnie po gębie, a kiedy robię zdjęcie w ostatniej chwili się odwraca i to JA wychodzę na cieszącego się do siebie samej debila! :> ;) [a jego idiotyzmu kurna nigdy uchwycić nie mogę! :> Cwaniak :>]

;)

słodziuchny :D

:D

Znowu to zrobił! Zawsze tak jest! ZAWSZE! Patrzy ładnie w obiektyw, a w najważniejszym momencie się obraca! :>

[przytyło mnie się :D (ale pies wyszedł ładniuchno! :D (choć go trochę uciachało ;)]

aaaaa...! UWIELBIAM GO! :D

moje Mysie-Pysie Słodziuchne :)))))) :*

takie bu, bu, bu, bu...

Dobrze, że chociaż tego psa mam ;)))

lets : :