Komentarze: 12
Telefon. W przedpokoju jest stary, kiedyś niedziałający, cudem odratowany (choć i tak nie używany ;). W pokoju bezprzewodowy. Wszystko fajnie działa. Jedyną wadą jest to, że ma spóźniony refleks i dzwoni dopiero po trzech dryndnięciach tego z przedpokoju ;)
przedpokój: drrrrrrrrrn!
znów przedpokój: DRRRRRRRN!!
babcia: Adyta odbierz!!! [nie :> to nie jest błąd :> babcia mówi na mnie Adyta :D (nawet nie wiem czy o tym wie ;)]
jeszcze raz przedpokój: DRRRRRRN!!!
pokój! [w końcu, kurde!]: piiiiiiiib bib bib bib bib… piiiiiiiib bib bib bib bib
[podnoszę słuchawkę]
babcia [też podniosła :/] : SŁUCHAM!!!!!!!!
ja: słucham?
babcia: SŁUCHAAAAAAAAM!!!!!!!!!!!!!!
ja: Babcia!!!
Marta: hahahaha
babcia: SŁUCHAAAAAAAMMMMMMM!!!!!!!!
ja: BABCIA!!!!!!! ODŁÓŻ TEN TELEFON!!!!!!!!!!
przedpokój: trrr trrr, BACH!
Marta: ahahahahahaha
babcia wpadająca do pokoju: Kasia?! KASIA?!
ja: Boże, czekaj MARTA :
babcia: aaaa… Maaaaarta….
[poszła]
Matko! :D
[jedziemy nad zalew :)))))]
A obieranie ziemniaków było jednym z warunków na przyzwolenie na chwilowe wyjechanie do kuzynki :D
No i tak wstałam sobie o 7 rano, zabrałam się za sprzątanie, zakupy itp. itd. i OBIERANIE ZIEMNIAKÓW :DDD [tacie na obiad ;)]
Musze powiedzieć, że całkiem inaczej obiera się ziemniaki o 8:30 :DDD
O, ktoś przyszedł :)
LECE!