Archiwum styczeń 2007, strona 1


sty 14 2007 leeen! ;(
Komentarze: 6

Ja pierdziele! JAK JA ZALICZĘ TĄ SESJĘ?!

Obijam się! Ciągle się obijam! Dobra, matme zaliczyłam (wstępną) jako jedna z niewielu, ale do tego się akurat przyłożyłam dwa dni przed. A TERAZ?! przed B.A. jak wylazłam na chwilę na zewnątrz (wieczór przed egzaminem (czyli jakieś 1,5 godziny po rozpoczęciu nauki)) tak wróciłam... o kurna 3am! [zasiedzielismy sie na schodach z Mkiem, Sewem i nowo poznaną Jot (z tego samego kierunku, skazana chwilowo na obczyzne (staż))]

Od wtorku do czwartku trzy następne koła, a ja co? NIC! Miałam od piątku jeden dzien na jeden przedmiot przynajmniej poświęcić. Tak, jasne.

Piątek: obiad z Sewem, pokręcenie się po pokoju i wspólne oglądanie filmu (przysnął słodko :) (nie wiem jakim cudem ale po filmie scisnęłam mu dziurki w nosie, a ten chyba dopiero po niecałej minucie zareagował! (przy ciągle zamkniętych ustach!)i to możliwe, że też dlatego, że już nie wytrzymałam i parsknęłam gromkim śmiechem!:D)) a na koniec smaczny sen :)

Sobota - pobódka o 12:30!! [matko!!!]. Mocne postanowienie zabrania się za siebie i pilnej nauki! Nowo poznana Jot zdobyla moje gadu, chciala sie wybrac na basen (kobiece sprawy jednak nie pozwolily (biedny Sew musial wysluchiwac jak to mnie brzuch diabelnie boli :D (no ale co?! miałam udawać, że nic mi nie jest, jak kurna tak pędził po chodnikach, a ja ledwo nadążałam, mysląc, że zaraz będę szła w pozychi kąta prostego pomiędzy nogami a resztą tułowia, żeby mi jakoś ulżyło?!))), pozniej wymyslila wspolny wypad na pieczonego kurczaka, wspolne robienie obiadu w niedziele i wspolną imprezę po sesji!! [czułam się trochę osaczona :) rozmawiałam z nią tylko raz na schodach przed tym nieszczęsnym, oblanym B.A., a tutaj takie cuś:)].  ....

Kurna, przerwać sobie muszę. Jestem tak śpiąca, że chyba tylko skopiuję kilka dzisiejszych mesów do Mojego Madziaka i do wyra ;)
[tylko debil powywalalam te od niej :]

1) dziecko sie wyspalo bo wstalo godzine temu :D wlasnie uczy sie do makro i z leksza panikuje bo wczoraj caly dzien albo jadlo z S. obiad, albo pomagalo mu napiac prezentacje z makro po ang. albo ogladalo z nim film [na ktorym z reszta przysnal:D] a dzisiaj ma teraz tylko 30 min. i zaraz leci z nim i pewna kobitka na kurczaka  pieczonego na miasto! bo on glodny i zly hahah [wkrecil sie z nami - rozmawialam z Jot o wypadzie, a tu nagle Sew pisze, ze poszeldby cos zjesc, co ja na to? :)] a pozniej bedzie zakuwalo po nocach do 3 kol pod rzad :))) PODZIWIAM MADZIA

[chciala napisac Edziak, a kom. zamienila jej to na DEWIAT, stwiedzila ze przeznaczenie :D]
2) ahahahahha!!!!! kurna no rzeczywiscie przeznaczenie chyba!!! wyglada na to ze musze sobie w koncu uswiadomic kim tak naprawde jestem!

[Madziak ubzdural sobie ze ktos na mnie leci i powinnam sie zakrecic (GLUPOL!:D), ale tutaj pomylia osoby, po prostu wczesniej tez troche czasu z jednym z chopow z grupy spedzalam... [ALE JAK MAM NIE SPEDZAC JAK TU SAME CHLOPY?! przecie nie bede siedziec zamknieta w pokoju:)] a moja kobiecina pomyslala ze to ta sama osoba i ze czesto i ze jest podejrzane;)]
3)ej, chyba cos Ci sie mylnelo z leksza, bo wczesniej pisalas ze z X powinnam zakrecic! hahah GUPEK :D a Sew no fajny :) naprawde fajny, smieszny, inteligentny nawet itd. tylko ze to ten koles ktory przelecial jedna laske a nastepnego dnia nie wychodzil z pokoju zeby sie na nia nie natknac! hahah [ten ktoremu zabrali kocyk na korytarzu :D]

[odwołała moje zakręcenie się :D]
3) ahahah ale musze Ci powiedziec, ze S jest duzo fajniejszy od tego drugiego ;) [tego z ktorym go pewnie teraz pomylilas]. Tyle ze to tylko kumpel :) Ty... tak w ogole to chyba stracilam kontakt z Intruzem. Dupa. Bo jakbym chciala cos z kims, to wydaje mi sie ze jak juz to z nim:) [ale wlasnie.. moze dlatego ze z nim tylko rozmawiam(lam)] a nie wiem :) nic kurna :)

[pytania o Intruza i o to, czy gdyby go nie bylo, byloby cos ze mna i kims z grupy]
4) no od poniedzialku nie gadamy :D ale to jest DZIWNE bo gadalism codziennie. dlatego jakos nieteges mi sie teraz sytuacja widzi ;) a to kurcze lipna rozmowa byla, bo on w sumie ma problem i ja wtedy tez sie o kryski tacie dowiedzialam a jego tato tez przeciez zmarl niedawno tylko on to megasnie przezywa itd. no i potem przestal sie pojawiac. dziwnie :) a jakby go nie bylo chyba tez nic by nie bylo:) nie wierze zeby cos z tego bylo:)

[nastepny glupi pomysl Madziaka - ze niby ktos tu na mnie leci, a ja zaslepiona Intruzem jestem;)]
5) pffffffff... NIKT NA MNIE NIE LECI! Ejj.. zero objawow :) jestem dla nich jak kolejny chłop w paczce!:D rozmawiam z nimi o pornuchach i takich tam! przebywaja ze mna bo mieszkam sama w pokoju (czeszki czesto nie ma) :) a do szkoly rano i tak wychodze przed wszystkimi i ide sama:) z reszta.. NA MNIE LECIEC? jasne :) to ze jestem tutaj jedyna dziewczyna w grupie nei znaczy ze jestm ogonie jedyna ;) jakby inne wyginely moze by zwrocili uwage:D

[zwyzywala mnie :D]
6) madzia... idziemy np. razem przez miasto i wspolnie oceniamy kobiece dupy!!!!!!! (TAK SIE NIE ROBI Z KIMS KTO JEST POTENCJALNA PRZYSZLA DZIEWCZYNA czy czymkolwiek) dostaje z lokcia i slysze ze mam patrzec na najwyzsza z prawej! no to przytakuje ze niezla, albo mowie "o boze, DLACZEGO TA?!" hahah a czasami juz nawet sama ich szturcham (tak, zdarzylo mi sie) - JESTEM JAK CHLOP!!!!! AAA!!!!!!!!

Madziak: haha niezle. Ja mysle, ze to po prostu kwestia tego, ze duzo razem przebywacie:) Ty sie ciesz, ze masz takich kumpli, a co ma byc to i tak bedzie :> Spac mi sie chce! (...)

[po powrocie z "kurczaka"]
7) matko, umowilismy sie z taka julia pod kurczakiem ale zapomnielismy wysiac z sewem z autobusu hahah wysiedlismy za daleko, doslzimy 20 min po czasie! do tego okazalo sie ze to w soboty zamkniete a julia juz poszla, polezlismy sami na obiad, wrocilismy dopiero przed godzina! teraz ucze sie z makro a tu wpadaja jakies czeszki i rosznasza darmowe Red Bulle studentom przed egzaminami :DDD no i tak sobie zlopie wlasnie :DD (nie ma warunkow do nauki, nie ma! :D) [i znowu kupe musze-PIEKNIE!]

[uważamy wspólnie, że kupa jest lekarstwem na wszytko i kiedyś mamy zamiar napisać książkę o kupie i jej pozytywnym wpływie (znaczy sie pozbywania się jej z ciała) na naszą psychikę]

8) Boze ja to samo!!!! bylismy na zarciu, potem godzinke niecala sie pouczylam i przyszla do mnie ta Julia z ostatniego roku. Ma poprawke i mialysmy sie razem uczyc ale dupa z tego wyszla! przyniosla ciasteczka, jadlysmy gadalysmy potem przyszedl do mnie P. i zostal, a potem jeszcze doszedl Sew! i tak siedzielismy... [az sobie spisałam gdzies pare powalających tekstów!:D] na koniec Niemk'a z Rob spytali czy ogladamy film. wiec sie tam zwalilismy : tak wygladala moja sobotnia nauka :

9) ja chyba cierpie na jakas nowa nieznana chorobe... jakbym miala nadac jej jakas nazwe byloby to "brak pornulochowatych snow"!!

[teraz]
10)przynajmniej kilka pierwszych temacikow z makro przerobilam...-dzien jednak nie jest stracony!:D ale kurcze.. bardzo mi sie podobal :) (ten dzisiejszy dzien) mialam wyrzuty sumienia ze nic sie nie ucze, teraz to troszke nadrobilam, poza tym bylo naprawde fajnie:) jest oczywiscie kilka spraw ktore mnie martwia,ale gdyby nie to... oby tak dalej;) a nie bedzie mi tutaj zle na pewno:))) tyle ze az boje sie o tym pisac, bo zawsze kiedy napisze ze jest ok, robi sie odwrotnie!

Ps. I tak to wlasnie wygląda.
Przynajmniej będę wiedzieć, że jak obleję, to będzie to przez moje lenistwo, a nie przez niekumatość, o!

lets : :
sty 09 2007 grrr
Komentarze: 15

Ja nie mogę, ale się wkurzyłam!!
Poszłam do kibla... Ostatnio kupiłam sobie na szybkiego beznadziejne wkładki, mam też inne, fajne dobre i pachnące (z ładnym wzorkiem nawet), ale zapomniałam o nich na śmierć! (chociaż lezą sobie zwyczajnie obok moich wszystkich podpach i innych pierduł w kiblu)
Siedzę na klozecie, patrzę, a na ZLEWIE przyklejona zwinięta wkładka.
Na początku wystraszyłam się że moja (przecież dziewczyny nic tam nie mają (albo mają pochowane, no przecież muszą czegoś używać!!)) ale JA NIE PRZYKLEJAM NIGDY NA ZLEW!! Do tego to nie była ta których aktualnie używam!
Tyle że po przyglądnięciu się zauważyłam, że to te lepsze które trzymam w kiblu!
Nie dość, że przyklejają kartki na ścianach, żeby tego nie jeść, tamtego nie ruszać (tak tak - po wprowadzeniu się porozczepiały kartki typu "jeść tylko swoje produkty!" (ta nad lodówką)), do tego same podzarąbują cudze rzeczy i zostawiają przyklejone na zlewie!!!

i co? i nic im nie powiem. nawet ich teraz nie ma.
do tego sama sprzątnęłam tą pierdzieloną wkładkę, żebym nie musiała się tłumaczyć jak chłopy do mnie przyjdą :
błe!

Ja nie mogę.. Powinnam teraz JA napisać im na tej głupiej karteczce na drzwach od kibla WIELKIMI DRUKOWANYMI literami "NIE PRZYKLEJAĆ CUDZYCH WKŁADEK DO ZLEWU!!!"

 

Ps. Zabujany przyszedł przed samym wykładem (którego z resztą nie było) z małą karteczką:
- mam dla was "dobrą" nowinę
(my cisza)
- tylko 6 osób zaliczyło matme

zaliczyłam.
[co znaczy, że kiedy inni będą pisali poprawkę we wtorek, ja mam prawo w tym czasie pisać następny (gorszy (o wiele!)) test z matmy (to taka niby "promocja")]
Session began.
Ogólna panika.
(a ja jestem umówiona na film z P)

 

lets : :
sty 08 2007 ...
Komentarze: 7

jednego dnia dowiaduję się, że mój pies zamiast zwykłej depresji, tęsknoty za swoim panem i brakiem apetytu ma raka, przeżuty, nie może się ruszać, a mama pyta mnie gdzie jakby co go pochować

a następnego, że tato najepszej przyjaciółki (takiej naprawdę od serducha (Krych)) miał zawał. dzisiaj pogrzeb, a ja w tym czasie miałam mieć jakieś durne koło za granicą.

i nieprawda, że tylko zakochani czują ból swojej połówki.

(że to odróżnia miłość od przyjaźni)

nieprawda.

lets : :
sty 07 2007 siedzę
Komentarze: 9

AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

potrzebuje kogoś!! :(

lets : :
sty 02 2007 ekhm
Komentarze: 12

O-BO-ŻE!!!
[to najczęściej powtarzane przeze mnie wyrażenie od 31.XII 2006!]

No więc tak... Żadna z moich kobit nie przyjechała. ŻADNA. Nie było ani moich starych dziołch, ani nawet winka, czy czegokolwiek na przywitanie 2007! [miała mi dostarczyć kobiecina, która zmieniła plany i wróciła do Pl nim dotarłam] Byłam pewna, że Sylwestra spędzę sama w akademickim pokoju oglądając głupie komedie, co by sobie humor poprawić [chociaż muszę przyznać, że aż tak zmartwiona nie byłam, bo po tym co przeszłam w autobusie cieszyłam się nawet z tego, że mogę go spędzić samotnie W POKOJU a nie samotnie NA PERONIE ;) (jak już ostatnio komuś wspomniałam - aż przypomniał mi się woodstock, kiedy to pare100 ludzi chciało się wepchać do dwóch autobusów żeby dojechać do Tesco!)].
Dodając do tego wszystkiego mój debilny sposób myślenia [bo ja oczywiście nie wbiję się na żadną imprezę – dopóki ktoś sam mnie nie zaprosi czuję się niechciana :) Zawsze mam wrażenie, że jeżeli ktoś nie wpadł na to, żeby dać znać o imprezie, to dlatego że „aż tak potrzebna” tam widocznie nie jestem. I tak z wszystkim... nigdy nie wychodzę do nikogo pierwsza (za to jak już zobaczę, że ktoś nie ma nic przeciwko... ojjjjjjj ;) ) Całe szczęście jestem jedną z niewielu tak głupio myślących osób :D W przeciwnym razie każdy siedziałby ciągle zamknięty w swoim pokoju i czekał aż ktoś nadejdzie ;) (zamiast samemu ruszyć dupsko)]

I kiedy tak sobie siedziałam i myślałam o tym moim samotnym wieczorze i zastanawiałam się jaki film byłby najbardziej odpowiedni – wszedł Sew :) Upewnić się, że nie zostanę sama ;)))
Takim oto sposobem 10 minut później wylądowałam w pokoju u naszych :) [nawet nie wpadłam na to, że wypadałoby się jakoś ubrać – jak siedziałam przed monitorem, tak polazłam (zorientowałam się dopiero kiedy zobaczyłam kilka odstawionych osób ;)]

Lała się sama wódka [w moim przypadku z colą ;)] Pierwszy drink poszedł szybko, ale po zobaczeniu proporcji, od razu wystopowałam :D Co i tak za wiele nie dało... krótko mówiąc – po przebudzeniu się myślałam, że nie pamiętam tylko końcówki. Okazało się, że ta moja „końcówka” to POŁOWA IMPREZY! bueheh

Z resztą… co ja będę opowiadać ;)

 
początek

 

oczywiście imprezowaliśmy po polskiemu ;)

Ściana Sprajtu :D
[kopali 2 litrową butle (Sprite) na korytarzu aż w końcu MR wrzucił otwartą do pokoju!! ;)]

Dzieki Bogu jakaś kobita się też znalazła! :D

yhyhy

 



zobaczyłam i też chciałam :D
podobno (tak, tutaj mała luka) wpadłam do pokoju P. z krzykiem "chce zdjecie ze znakiem! chce zdjęcie ze znakiem!" dopiero po jakims czasie popatrzyłam na P. dodając "z tobą też P" [Mek tutaj umierał ze śmiechu, bo 1) zapomniałam o P (nie specjalnie, ale reszta go nie lubi, więc ich to jakos rozbawiło) 2) P. stał już dawno obok mnie i czekał na zdjęcie :D (a ja myślałam, że mi tylko trzyma znak bueheheh)]

Gorzej było jak go puścił :DDD

ziuuuu ;)

Tutaj też było małe "ziuuuuuuuu" :D


Rano padaliśmy przy tym! :D Przem - kukiełka :D

Tutaj inni padali ze śmiechu - podobno reszte imprezy powtarzałam "ZABIERZCIE GOOO!!! AAA!!! " :DDDD
[pamiętam fragmenty ;)]

[tak w ogóle to jestem z sibie dumna - kontroluję sytuację nawet wtedy gdy jestem tak pijana, że średnio pamiętam co się działo, ha! :D]

tutaj (dzisiaj się dowiedziałam (przy oglądaniu fot)) podobno ciągle mi coś szeptał a ja się debilnie śmiałam i powtarzałam "Przem.. przestań... Przestan!" [tez nie pamiętam - a szkoda, ciekawe :D]

[a tak się zastanawiałam wcześniej dlaczego rano S. wypytywał co mi mówił Przem? ;)]

na poczatku myslalam ze zdjecie jest zrobione pionowo :DDD

Fajerwerki pamiętam :DDD


ale życzeń już nie ;)



za to pamiętam jak S [wyżej :)] wyleciał na korytarz z pokoju MRa[jeszcze wyzej;)] - nagi, przewiązany tylko kocem w pasie, szukający klucza, żeby mieć trochę więcej prywatności :D (ok, przy pewnych osobach bym się nie zdziwiła, ale w tym przypadku małe zdziwko było ;D) w każdym bądź razie wszyscy ryknęli śmiechem, a MR w pewnym momencie szarpnął kocyk bueheh
S. resztę imprezy z wielkim rogalem na twarzy :DDD
[podobno jakoś 2 godziny później prawie spałam na korytarzu, pod drzwiami przykryta WŁAŚNIE TYM KOCYKIEM!! błe :D]
MR dzisiaij na zajeciach (jak już skończył polewanie się ze mnie i z kocyka) "chyba będę musiał jakąś dezynfekcję pokoju przeprowadzić!!! :DDD" 

 

Rano – karnisze chopaków połamane, razem z firankami i zasłonami przed kuchnią, pełno rozbitego szkła, lampa rozwalona, miotła połamana, pokój zdemolowany a moja bluza W LODÓWCE!!! (nikt nie wie jak się tam znalazła)

PS. Odnosnie karniszy - Przem chcial chyba wstac, pociągnął za zasłony, zerwał wszystko z sufitu, Mek wszedl do pokoju jak Przem caly przykryty i wplątany walczyl z zaslonami i karniszem :DDD 

Najpierw przyszedł Mek. Rozmawiamy sobie, rozmawiamy [ja dalej w wyrku;)] a on nagle mówi, że ktoś znalazł moją bluzę. Połowa była w lodówce, a połowa na szafce. Myślałam, że kurna bluze mi roztargali!! [Mek jakos nie wpadl na to, ze moge to tak odebrać, ale kurcze pamiętając co się działo - nie zdziwiłabym się ;)] Na szczęście nie ;)

Wpadł też S :) Rozmawiamy, śmiejemy się, w końcu pytam czy pamięta co się działo [kocyk np. :D]. S "ahahahhah! pamiętam WSZYSTKO!" Zobaczyłam że rzeczywiście pamięta, do tego nie jest skrępowany czy coś i od tego momentu ciągle polew :D

Po wstaniu czułam się jakbym była świeżo po kolejkach. matko.

no i niezapomniany widok:

Przem i MR ;DDD w jednym wyrze
Oglądaliśmy razem zdj. Ktoś nagle wparował i woła nas do pokoju obok :D polecialam po aparat, wbiegam w samych skarpetkach, już dawno znieruchomiałam po uczuciu przebicia czymś stopy a S. dopiero
- uważaj, szkło :D
- CZUJE!!!

Dobrze, że nikt nie czuje się głupio :)

Dwudniowa, współna rekonstrukcja zdarzeń :D Dwudniowa śmiechawa z wszystkiego co się działo i ponad 24 godzinny kac ;)

Faaaaajnie było ;)))


Reszta wspomnień później ;)

lets : :