Komentarze: 14
To chyba najbardziej niepewny okres w moim życiu [jak do tej pory]. Nie mam pojęcia co z tymi maturami. Angielski w porządku, polski ? zależy jak oni to sobie podliczą. Wiem jedno: reszta nie poszła dobrze.
Nie wiem czy dostanę się na studia.
Nie wiem jak z tym wyjazdem do Irlandii [wydaje mi się, że będzie dobrze, po prostu jeszcze nie ma tych wakacyjnych 3-miesięcznych ofert, ale chciałabym, żeby już wszystko było jasne... (niech to się uda!)]
Jeśli nawet wypali, nie wiem jak pozałatwiać papiery na studia [przecie mnie nie będzie (a podobno można tylko osobiście)]
Nie wiem czy przypadkiem [jeśli okaże się (nie daj Boże!) że nigdzie się nie dostane (tfu! Tfu! TFU!!)] nie zostanę w tej Irlandii na rok?!
Nie wiem jak mam się nastawiać do wyjazdu, do wakacji, do przyszłego roku studenckiego?
Nie wiem czy to przypadkiem nie jest mój ostatni miesiąc w Polsce ? (z kawałkiem)
I tak mi się jakoś smętnie zrobiło :)
Zerwałam się z wyra razem ze wschodem słońca (co ostatnio zdarza mi się praktycznie codziennie, niezależnie o której godzinie pójdę spać), zrobiłam co trza w domu i... zabrałam mojego kudłacza na działkę ;) Oczywiście musiałam wybrać NAJBEZPIECZNIEJSZĄ z dróg, czyli TORY ;)
Poza zachwycaniem się starymi, dobrymi okolicami, 80% przechadzki polegało na powtarzaniu myśli "żeby to był traktor! błagam, żeby to był tylko traktor!!!" :D
Najbardziej ciekawie było idąc przed siebie tuż przed wielkim zakrętem, za którym czyhała wielka niewiadoma [w tle podejrzany warkot :>] Taka adrenalinka! TAKA! :D
Przywykłam do uciekania przed nagle pojawiającymi się pociągami [większość moich wspomnień wiąże się z torami, uciekaniem przed pociągami, uciekaniem przed podejrzanymi typami i uciekaniem przed wyimaginowanymi pociągami tuż za zakrętem ;) (z czasem zaczęłam już tylko powtarzać "żeby to był traktor!" :D)]
Tym razem naprawdę nie usmiechało mi się zbieganie z tych, momentami dość stromych, zakrzaczonych, kamienistych "górek"!
[widać jakiegoś ludzia nad rzeką :D (ta niebieska plama;)]
- byłam obładowana wodami mineralnymi, ubraniami na zmianę, jedzeniem, pękami przeróżnistych kluczy (od domu, dzialki, altanki, bramy, dojścia do zaworów od wody...), sprzętami typu: aparat, komórka itp! Do tego polazłam w sandałach :>
Na szczęście to BYŁY traktory ;)
Uwielbiam to wsiurskie miasto!
Mamy i trochę ciekawych miejsc, i łatwo znaleźć jakieś ustronie dla siebie :)
Trochę się wystraszyłam tej całej przyszłości.
Chociaż?
Chyba bardziej boję się zerwania z przeszłością.
I zmian się boję, o!
I utraty kontaktu z pewnymi osobami...
Pamiątkową sesję zaczęłam od psa ;)
UWIELBIAM GO! :))))
Sporo osób się go boi, ale dla mnie to jedno z najbardziej słodkich i rozbrykanych istot na świecie :)
Mądry zwierz z niego. Naprawdę mądry.
I uwielbia zabawę! Pływanie, aportowanie, drażnienie się... [jak z resztą widać wyżej ;)], a ponad wszystko uwielbia kopanie w zaspach śnieżnych! :>
10 lat. Stary, a taki szurnięty! :D
Nie mogłam tego szajbusa uspokoić!!
Chciałam spokojną sesyjkę, ale się nie dało :>
[zostałam ośliniona i obgryziona]
Dopiero w drodze powrotnej, jak już się zmachał tak, że na nic nie miał sił, jakoś udało się go dorwać!
Mówię, żeby patrzył przed siebie, a ten głupol zaczął mnie lizać po gębie!
Aż stracilam cierpliwość ;)
Dobrze jest mieć przy sobie góry :)
i lasy! :)
i łąki!!
Jak tu nie lubić tej wioski?! :>
Będzie mi tęskno.
Już jest!
"could you take my picture, cuz I wont remember...."