Archiwum maj 2006, strona 1


maj 13 2006 uwaga, smęcę ;)
Komentarze: 14

To chyba najbardziej niepewny okres w moim życiu [jak do tej pory]. Nie mam pojęcia co z tymi maturami. Angielski w porządku, polski ? zależy jak oni to sobie podliczą. Wiem jedno: reszta nie poszła dobrze.
Nie wiem czy dostanę się na studia.
Nie wiem jak z tym wyjazdem do Irlandii [wydaje mi się, że będzie dobrze, po prostu jeszcze nie ma tych wakacyjnych 3-miesięcznych ofert, ale chciałabym, żeby już wszystko było jasne... (niech to się uda!)]
Jeśli nawet wypali, nie wiem jak pozałatwiać papiery na studia [przecie mnie nie będzie (a podobno można tylko osobiście)]
Nie wiem czy przypadkiem [jeśli okaże się (nie daj Boże!) że nigdzie się nie dostane (tfu! Tfu! TFU!!)] nie zostanę w tej Irlandii na rok?!
Nie wiem jak mam się nastawiać do wyjazdu, do wakacji, do przyszłego roku studenckiego?
Nie wiem czy to przypadkiem nie jest mój ostatni miesiąc w Polsce ? (z kawałkiem)
I tak mi się jakoś smętnie zrobiło :)

Zerwałam się z wyra razem ze wschodem słońca (co ostatnio zdarza mi się praktycznie codziennie, niezależnie o której godzinie pójdę spać), zrobiłam co trza w domu i... zabrałam mojego kudłacza na działkę ;) Oczywiście musiałam wybrać NAJBEZPIECZNIEJSZĄ z dróg, czyli TORY ;)
Poza zachwycaniem się starymi, dobrymi okolicami, 80% przechadzki polegało na powtarzaniu myśli "żeby to był traktor! błagam, żeby to był tylko traktor!!!" :D
Najbardziej ciekawie było idąc przed siebie tuż przed wielkim zakrętem, za którym czyhała wielka niewiadoma [w tle podejrzany warkot :>] Taka adrenalinka! TAKA! :D

Przywykłam do uciekania przed nagle pojawiającymi się pociągami [większość moich wspomnień wiąże się z torami, uciekaniem przed pociągami, uciekaniem przed podejrzanymi typami i uciekaniem przed wyimaginowanymi pociągami tuż za zakrętem ;) (z czasem zaczęłam już tylko powtarzać "żeby to był traktor!" :D)]

Tym razem naprawdę nie usmiechało mi się zbieganie z tych, momentami dość stromych, zakrzaczonych, kamienistych "górek"!
[widać jakiegoś ludzia nad rzeką :D (ta niebieska plama;)]

- byłam obładowana wodami mineralnymi, ubraniami na zmianę, jedzeniem, pękami przeróżnistych kluczy (od domu, dzialki, altanki, bramy, dojścia do zaworów od wody...), sprzętami typu: aparat, komórka itp! Do tego polazłam w sandałach :>

Na szczęście to BYŁY traktory ;)

Uwielbiam to wsiurskie miasto!
Mamy i trochę ciekawych miejsc, i łatwo znaleźć jakieś ustronie dla siebie :)

Trochę się wystraszyłam tej całej przyszłości.
Chociaż?
Chyba bardziej boję się zerwania z przeszłością.
I zmian się boję, o!
I utraty kontaktu z pewnymi osobami...

Pamiątkową sesję zaczęłam od psa ;)

UWIELBIAM GO! :))))

Sporo osób się go boi, ale dla mnie to jedno z najbardziej słodkich i rozbrykanych istot na świecie :)
Mądry zwierz z niego. Naprawdę mądry.
I uwielbia zabawę! Pływanie, aportowanie, drażnienie się... [jak z resztą widać wyżej ;)], a ponad wszystko uwielbia kopanie w zaspach śnieżnych! :>
10 lat. Stary, a taki szurnięty! :D

Nie mogłam tego szajbusa uspokoić!!
Chciałam spokojną sesyjkę, ale się nie dało :>


[zostałam ośliniona i obgryziona]

Dopiero w drodze powrotnej, jak już się zmachał tak, że na nic nie miał sił, jakoś udało się go dorwać!

Mówię, żeby patrzył przed siebie, a ten głupol zaczął mnie lizać po gębie!

Aż stracilam cierpliwość ;)

Dobrze jest mieć przy sobie góry :)
i lasy! :)
i łąki!!

Jak tu nie lubić tej wioski?! :>

Będzie mi tęskno.
Już jest!

"could you take my picture, cuz I wont remember...."

lets : :
maj 13 2006 trza ruszyć dupsko
Komentarze: 8

Kurna! Nie mogę się przecież dobijać do połowy lipca, albo i jeszcze dłużej! Toż to ja przecie świra dostane!

O nie, nie!

[tylko szkoda, że nie można tak sobie powiedzieć „nie można się przejmować” i zwyczajnie przestać się przejmować]

No nic to.

 

Matur ciąg dalszy…

 

Jak to zawsze bywa, musiało stać się coś nienormalnego! ;)

Wychodząc z którejś z ostatnich matur [miałam trzy dni pod rząd – już nie pamiętam co kiedy i jak!] wpadł na mnie Ed. Wracamy sobie razem, doszła do nas Butelka, jeszcze dobrze nie wyszłyśmy poza teren szkoły, a tutaj telefon! Moje kobity z Międzynarodowych :) [uwielbiam je! norrrrmalnie UWIELBIAM! :)))]. Skończyłyśmy rozmawiać kiedy akurat byłam na rozstaju ścieżek w parku! [ja miałam iść w prawo, a Ed i Butelka w lewo, przez środek parku]. Śmiesznie wyszło, bo nasze wracanie „razem” polegałoby na odłożeniu komórki i wypowiedzeniu „dobra dziewczyny, ja lece tutaj :)”.
Ale jak powiedziałam - polegałoBY :>

- chodź z nami, chodź z nami...

 

I TO BYŁ ICH BŁĄD! Szczególnie Butelki :>

[na wstępie muszę zaznaczyć, że butelka jest bardzo małą, bardzo dbającą o wygląd i baaardzo kobiecą dziewczynką! ;)]

Idziemy dalej przez park [po dwóch stronach chodnika – ŻYWOPŁOT :>], Ed nagle rzucił się na bez za krzakami!
Idąc:

Ed: mmmm… kocham bez

[Butelka machnęła ręką ;)]

ja: daj niuchnąć :D

Powąchałam, Butelka tyż…

Butelka: Ooo! Pięknie pachnie! TEŻ CHCĘ!

I biegnie z powrotem! [miała na sobie obcisłą spódnicę, rozchodzącą się dopiero poniżej kolan, białą bluzkę i jakiś ciemny garniturek]

Patrzymy, Butelka cała praktycznie leży przodem na żywopłocie i próbuje dosięgnąć gałęzi bzu!

Butelka: AAAA!!! Nie mogę! Edyta, ty jesteś duża. Pomóż miiii…

Jak „pomóż mi” to „pomóż mi”!

Podchodzę i zamiast coś jej zerwać, położyłam rękę na jej plecach i lekko [naprawdę lekko!] przydusiłam ją do żywopłotu, żeby zbliżyła się do gałęzi!!

Patrzę, a Butelka PRZELECIAŁA PRZEZ ŻYWOPŁOT [rozstąpił się jakoś pod nią!! (no… i trochę się połamał)] I RUNĘŁA PRZODEM NA ZIEMIĘ ZA ŻYWOPŁOTEM, POD DRZEWEM!!!! [w tym ciasnym, eleganckim, maturalnym wdzianku!] A najlepsze jest to, że (jak nam później wytłumaczyła) próbowała się złapać wiszących nad nią gałęzi bzu i poleciała z rękoma wyciągniętymi w górę! Myślałam, że skonam! Stała, stała, aż tu nagle (z moją małą pomocą) przewaliła się jak kłoda z rękoma uniesionymi do góry! :D W pierwszej chwili wystraszyłam się, że sobie coś z twarzą mogła zrobić! Ale jak zobaczyłam ją, małą, biedną, dziewczęcą, w tym ubranku, umorusaną w ziemi i podnoszącą się z tą naburmuszoną miną… dostałam TAKIEGO ataku śmiechu(!!!) że tego się opisać nie da! :D Butelka stała za krzakami, otrzepując się z syfu, a my zwijałyśmy się ze śmiechu!! :D

[matko! wszyscy się na nas gapili!;)]

Butelka: Edyta! Wszystko przez ciebie! Teraz wszyscy na mnie patrzą! jakbym to JA była nienormalna!

[dalej nie mogłam przestać się śmiać! :D]

Butelka [rozpacz w głosie]: mmmmmm… [czy jakiś zrozpaczony mruk] jak ja mam teraz stąd wyjść?!

ja: Co? ZNOWU MAM CI POMÓC?! :DDDD

 

Wracając, jak już byłyśmy w miarę opanowane ;)

- widzicie? Beze mnie nie miałybyście takich atrakcji! :D

 Butelka: cieszę się, że się dobrze bawiłyście! [nadal z naburmuszoną miną ;)]

 

 

Poza tym – jest mi źle :)

PS. Dzisiaj się trochę wyżyłam. Skosiłam całą działkę [po naszej super-ekstra-mega-XXXMillenium-kosiarce zostały mi pęcherze na rękach i tak się zmachałam (naprawdę byliśmy już zarośnięci!) że coś czuję, że jutro będę miała zakwasy :) i bardzo dobrze! o! Do tego dobrała się do mnie jakaś bezczelna mrówka! Nie dość, że wlazła mi za sandała podczas koszenia, do tego pogryzła mnie i obsikała!!

PS.2 Muszę sobie jakoś jutrzejszy (jutrzejszo-dzisiejszy?) dzień rozplanować.

PS.3 Kiedyś napiszę o sobie film dokumentalny pod tytułem "ostatnia dziewica"
[jestem postrachem dla płci przeciwnej...]

lets : :
maj 12 2006 ...
Komentarze: 12

Sprawdziłam klucze.
Beznadziejnie mi te pierdzielone matury poszły...

BEZNADZIEJNIE!

Co ja sobie myślałam?! że cały czas będę się obijać, nagle pójdę, napiszę i będzie wszystko dobrze?!
[Pewnie, że tak myślałam! Właśnie tak...]

Głupia jestem.

 

lets : :
maj 07 2006 dla odmiany
Komentarze: 11

Tak sobie pomyślałam, że skrobnę DLA ODMIANY o…

MATURZE ;D


Matura w krzywym zwierciadle:

 

Przed egzaminami Ryju się śmiał, że z jej szczęściem pewnie na polskim wylosuje pierwszą ławkę, a na angielskim ostatnią [co przy listeningach nie jest zbytnio pomocne]. Okazało się że to JA tak wylosowałam :> Ale nie wiem, czy ta ostatnia ławka na polskim wyszła Ryjowi na dobre.

Cieszyła się jak głupol, że siedzi na sali gimnastycznej pod samiusieńką ścianą. Cieszyła się dopóki dwie nauczycielki nie wzięły po krześle i usiadły zaraz po jej lewej i prawej stronie! :D

Środek matury. Z przodu pilnował nas postrach szkoły [mój przegenialny BYŁY (Dzięki Bogu!) historyk] + osobnik z zawodówki, za to z tyłu… dwie młode babeczki [pomiędzy którymi siedział Ryju ;)]. Pierwsza – WF-istka, trenerka siatkówki; druga – nowa biologiczka, zabójcza kobiecina! :D

Ryju sobie pisze a tu z lewej (czy tam prawej)

biologiczka (szeptem do WFistki): Magdaaa...
[nic]
biologiczka: Magdaaaaaaaa…

[cisza]
biol: MAGDAAAAAAAAAA...
(w końcu)

Ryju: PROSZĘ PANIIIIIII...

[a matura trwa! :DDD]
babeczkom się trochę głupio zrobiło, ale nic, nawijają dalej ;)

 

Później też miały akcje.

Ktoś chciał do kibelka, a oni prowadzą go do kanciapy WF-istów!
Ryju: To tam jest ubikacja?!
WFistka: pewnie, ze jest! :D odremontowali nam wszystko, pomalowali, kran mamy, kibelek...

 

Przy rozszerzeniu biologiczka zaczęła zaglądać Ryjowi w kartkę i czytać sobie tematy. Ryju w końcu podniósł kartkę, ustawił tak, żeby mogły czytać razem ;)

Ale najlepszy był angielski! :D

Mieliśmy tak sztywniacką komisję, że bardziej sztywniacka być nie mogła! [nie stresowałam się dopóki babka nie zaczęła swojego genialnego monologu powitalnego! (dowody sprawdzali nam trzy razy! po każdej przerwie!)] Siedzimy sobie w klasie. Słuchania się skończyły [na szczęście!], wypełniam rozumienie tekstu czytanego, a tutaj kurcze zaczyna wiać! Z prawej, pod oknem stal wielki, liściasty rododendron [za młodu byłam pewna, że to DRZEWO, a nie kwiatek! ;)]. Znów powiało, odwracam się, a ten „kwiatek” przechyla się i zaczyna spadać na ludzi! Prosto na P! Patrzę, a P. wyciąga ręce i go łapie! :D Nie mógł się z nim podnieść ani, nic! W klasie jeden wielki wybuch śmiechu! :D Komisja się tak zestresowała, że nie wiedziała co robić! My tam ryczymy ze śmiechu, a nauczyciele zamarli! Dosłownie zamarli! Po prostu siedzieli z wytrzeszczonymi oczami :D [co mnie rozbawiło jeszcze bardziej! Dosłownie się popłakałam! (o matko! Właśnie znowu łapie mnie atak śmiechu! Mam przed sobą obraz P. z rododendronem :D)]. W końcu kobitka się opamiętała (ta, która nas nastraszyła), wyskoczyła z krzesła, wbiegła na środek klasy i zaczęła krzyczeć, żebyśmy się już uspokoili i że marnujemy swój czas! :D
MA-SA-KRO-ZA!

 

Ciekawe te matury, nie powiem ;)

 

Jeszcze trzy + dwie ustne. Ciekawe co tam będzie się działo?! :D

[o! ustnymi się stresuję…. brrrrr]

 

Fajnie by było gegre dobrze napisać. Są działy które mi pasują, i te które pasują mi mniej. Niestety są też takie, które mi W OGÓLE nie pasują ;) kurna

Biolę też by było fajnie, to przecie z reguły prosty i przyjemny przedmiot. Jest jeden problem. Mam ogromniastego lenia. Całymi dniami wżeram czekolady i wyleguje się na działkowym hamaku.

Moje przygotowanie do zwykłych sprawdzianów w LO [idąc do szkoły błagałam Ryja, żeby opowiedział z grubsza co tam ciekawego w książce słychać] kojarzyło nam się z hasłem „poczytaj mi mamo”! ;)

 

Wygląda na to, że na maturę idę modląc się, by było coś, co zostało mi w głowie z gimnazjum (albo zadanka typu „podpisz odcinki kręgosłupa” ;) (w końcu to podstawy!))

 

Trza było się uczyć, trza było!

[Matko! Ale ze mnie debil!]

 

Działkowe zakamarki;)

 

 

Mam złe przeczucia...

 

Będę za siebie trzymać kciuka! :D

lets : :
maj 05 2006 po 2-och, przed trzema [wt-czw. :>]
Komentarze: 17

[…] To chcialoby Ci sie po mnie wpasc? :>

 

Dobra, ale pod warunkiem, że pójdziemy na piwo :) Maturzystom ja stawiam!:) to ok.?

 

haha ok, ale sama sobie moge postawic :D [pijaku Ty jeden!:>]

 

wiesz co wlasnie musialam wpisac?! NERKI!!

 

[a teraz ZIMNY :> (zimny jak zimne piwo :D)]

 

a teraz MIOTU! [jeszcze tylko dodac przedrostek "wy" i bedziemy miec kolejny pasujacy wyraz!]

 

hahaha! a teraz ZATEM! Zatem idziemy :D

 

RYJEK!!! [To tez ksywka Kryski!]

 

OHYDY! [to jak moja poranna, maturalna rewolucja!]

 

dobra, trza to przerwac! [KADRY bylo :D]

 

No to sobie przefiltrujemy te nery! :D ALBO NIE! JAK TY RZYGASZ PO JEDNYM TO JA REZYGNUJE! Będę za 10 min:D!

 

A kto powiedział że po jednym? :>

 

 

 

Ps. Co do OHYD… nie będę mówić co mnie rano obudziło… :>

 

 

 

lets : :