trza ruszyć dupsko
Komentarze: 8
Kurna! Nie mogę się przecież dobijać do połowy lipca, albo i jeszcze dłużej! Toż to ja przecie świra dostane!
O nie, nie!
[tylko szkoda, że nie można tak sobie powiedzieć „nie można się przejmować” i zwyczajnie przestać się przejmować]
No nic to.
Matur ciąg dalszy…
Jak to zawsze bywa, musiało stać się coś nienormalnego! ;)
Wychodząc z którejś z ostatnich matur [miałam trzy dni pod rząd – już nie pamiętam co kiedy i jak!] wpadł na mnie Ed. Wracamy sobie razem, doszła do nas Butelka, jeszcze dobrze nie wyszłyśmy poza teren szkoły, a tutaj telefon! Moje kobity z Międzynarodowych :) [uwielbiam je! norrrrmalnie UWIELBIAM! :)))]. Skończyłyśmy rozmawiać kiedy akurat byłam na rozstaju ścieżek w parku! [ja miałam iść w prawo, a Ed i Butelka w lewo, przez środek parku]. Śmiesznie wyszło, bo nasze wracanie „razem” polegałoby na odłożeniu komórki i wypowiedzeniu „dobra dziewczyny, ja lece tutaj :)”.
Ale jak powiedziałam - polegałoBY :>
- chodź z nami, chodź z nami...
I TO BYŁ ICH BŁĄD! Szczególnie Butelki :>
[na wstępie muszę zaznaczyć, że butelka jest bardzo małą, bardzo dbającą o wygląd i baaardzo kobiecą dziewczynką! ;)]
Idziemy dalej przez park [po dwóch stronach chodnika – ŻYWOPŁOT :>], Ed nagle rzucił się na bez za krzakami!
Idąc:
Ed: mmmm… kocham bez
[Butelka machnęła ręką ;)]
ja: daj niuchnąć :D
Powąchałam, Butelka tyż…
Butelka: Ooo! Pięknie pachnie! TEŻ CHCĘ!
I biegnie z powrotem! [miała na sobie obcisłą spódnicę, rozchodzącą się dopiero poniżej kolan, białą bluzkę i jakiś ciemny garniturek]
Patrzymy, Butelka cała praktycznie leży przodem na żywopłocie i próbuje dosięgnąć gałęzi bzu!
Butelka: AAAA!!! Nie mogę! Edyta, ty jesteś duża. Pomóż miiii…
Jak „pomóż mi” to „pomóż mi”!
Podchodzę i zamiast coś jej zerwać, położyłam rękę na jej plecach i lekko [naprawdę lekko!] przydusiłam ją do żywopłotu, żeby zbliżyła się do gałęzi!!
Patrzę, a Butelka PRZELECIAŁA PRZEZ ŻYWOPŁOT [rozstąpił się jakoś pod nią!! (no… i trochę się połamał)] I RUNĘŁA PRZODEM NA ZIEMIĘ ZA ŻYWOPŁOTEM, POD DRZEWEM!!!! [w tym ciasnym, eleganckim, maturalnym wdzianku!] A najlepsze jest to, że (jak nam później wytłumaczyła) próbowała się złapać wiszących nad nią gałęzi bzu i poleciała z rękoma wyciągniętymi w górę! Myślałam, że skonam! Stała, stała, aż tu nagle (z moją małą pomocą) przewaliła się jak kłoda z rękoma uniesionymi do góry! :D W pierwszej chwili wystraszyłam się, że sobie coś z twarzą mogła zrobić! Ale jak zobaczyłam ją, małą, biedną, dziewczęcą, w tym ubranku, umorusaną w ziemi i podnoszącą się z tą naburmuszoną miną… dostałam TAKIEGO ataku śmiechu(!!!) że tego się opisać nie da! :D Butelka stała za krzakami, otrzepując się z syfu, a my zwijałyśmy się ze śmiechu!! :D
[matko! wszyscy się na nas gapili!;)]
Butelka: Edyta! Wszystko przez ciebie! Teraz wszyscy na mnie patrzą! jakbym to JA była nienormalna!
[dalej nie mogłam przestać się śmiać! :D]
Butelka [rozpacz w głosie]: mmmmmm… [czy jakiś zrozpaczony mruk] jak ja mam teraz stąd wyjść?!
ja: Co? ZNOWU MAM CI POMÓC?! :DDDD
Wracając, jak już byłyśmy w miarę opanowane ;)
- widzicie? Beze mnie nie miałybyście takich atrakcji! :D
Butelka: cieszę się, że się dobrze bawiłyście! [nadal z naburmuszoną miną ;)]
Poza tym – jest mi źle :)
PS. Dzisiaj się trochę wyżyłam. Skosiłam całą działkę [po naszej super-ekstra-mega-XXXMillenium-kosiarce zostały mi pęcherze na rękach i tak się zmachałam (naprawdę byliśmy już zarośnięci!) że coś czuję, że jutro będę miała zakwasy :) i bardzo dobrze! o! Do tego dobrała się do mnie jakaś bezczelna mrówka! Nie dość, że wlazła mi za sandała podczas koszenia, do tego pogryzła mnie i obsikała!!
PS.2 Muszę sobie jakoś jutrzejszy (jutrzejszo-dzisiejszy?) dzień rozplanować.
PS.3 Kiedyś napiszę o sobie film dokumentalny pod tytułem "ostatnia dziewica"
[jestem postrachem dla płci przeciwnej...]
Może założymy spółkę filmową? :>
Dodaj komentarz