Archiwum 22 października 2006


paź 22 2006 nic.
Komentarze: 6

Ja już NIC nie rozumiem.
Niem'cy i Zabujany pojechali do domu. Reszta (rodacy znaczy sie + Nowa Niem.ka) została na weekend. Nowa okazała się
bardzo fajna i sympatyczna :)
Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze. W końcu to ja pierwsza wyszłam do ludzi. Siedzieliśmy sobie na korytarzu. Mek
pokazywał chwyty na gitarce. Doszedl Sew, potem Mr.. Mr. się ulotnił, w końcu jakoś wylądowaliśmy u Sewa,
gdzie zobaczyłam piłe do siaty :D Sewa długo nie trzeba było namawiać ;) Skoczyliśmy na dół. Zobaczył nas przez okno
Mr. - po chwili ganialiśmy we trójkę za piłką po całym parkingu :D Śmiesznie było ;) Tak się zmachałam, że szok!
Od razu wskoczyłam pod prysznic. Dzień był dobry :)
No i przyszedł wieczór. Siedzę sobie w pokoju, maltretuję gitarkę... a obok co? IMPREZA. Tak właśnie - impreza naszej
grupy, o której nic kompletnie nie wiedziałam. No i takim oto sposobem jestem jedyną osobą z naszych, której na niej
nie ma [a Nowa jest...]. Ich wypady do klubiku obok to jedno [nie przepadam za nim - non toper techno], a popijawa w
pokoju na przeciwko - DRUGIE. Nie pogardziłabym ;) [właśnie - ...BYM. gdybym coś o tym wiedziała :/]
No ale co mi zostaje? Powiedzieć, że przykro?
żesz-kurde

lets : :