Archiwum 21 maja 2006


maj 21 2006 last time
Komentarze: 11

O matko, koniec z Potopem, KONIEC!

Becze przy tym jak bóbr! Przy żadnej książce nie rozbeczałam się tyle razy! [w ogóle przy żadnej się nigdy nie rozbeczałam!]. Wymiękam przy tym, normalnie wymiękam :)))

To się nazywa patriotyzm! [aż serce ściska]

A teraz? Wszyscy byle uciec z tej naszej Polski… [w tym ja :/]

 

Co do Potopu... Zawsze, kiedy działo się coś śmiesznego/głupiego itp. zapisywałam to szybko na pierwszej lepszej kartce / przedmiocie, żeby nie zapomnieć. W Potopie też coś znalazłam ;)

Pierwszy rok w internacie mieszkałam ze Starszą Siostrą S i Średnią siostrą S [która z resztą mnie do tego namówiła (i chwała jej za to, bo internat (i ci ludzie) to najlepsze co mnie spotkało w ciągu ostatnich trzech lat! ;) )). Po dwóch latach Starsza Siostra S poszła na studia, a na jej miejsce wprowadziła się Młodsza Siostra S ;)
Starsza zawsze była trochę odosobniona, lubiła rządzić :> Na początku wszystko musiało być tak, jak ona chce – Starsza chce spać, to my też musimy, starsza chce się uczyć, my też musimy, starsza ma dobry humor, my też. Zły – my dobrego mieć nie możemy ;) itd. [w klasie mówili na nią OBER KAPO!] Póki mieszkała z samą Średnią wszystko jej się udawało [tyle że Średnia nieźle się nacierpiała!], ale kiedy doszłam ja, już nie szło tak gładko :> Starsza była ok. wobec mnie, ale dalej męczyła biedną Średnią, a kiedy zaczęłam stawać w jej obronie też stałam się ofiarą ;) Takim oto sposobem Starsza została sama i nie było rady – musiała się w końcu jakoś uspokoić! :> Widać było, że się stara, chociaż czasem stare nawyki dawały o sobie znać ;) Ale w końcu zrobiło się tak luźno, śmiesznie i fajnie [wcześniej też w sumie było, tyle że stawiała pełno warunków… no i ta zależność od jej nastroju (bardzo, ale to BARDZO ZMIENNEGO!) – tragedyja! :)] Na koniec tak się wszystkie przywiązałyśmy, że aż nie da się tego opisać :) [no… sporo wcześniej przed końcem ;)]. A jak Średnia sobie chłopa znalazła, a my zostawałyśmy w internacie to już całkiem! :D Takie akcje czasem odchodziły, że łoooo ;) [z resztą często tu opisywałam nasze internatowe przygody i wybryki ;)]. No i teraz taki sentyment za Starszą pozostał.

A właśnie! Kolejną rzeczą(?) o którą się sprzeczałyśmy była MUZYKA :> Ale jakoś udawało nam się w końcu to pogodzić. Gorzej było kiedy w radiu leciał KRAWCZYK! :> o maaamo! Starsza dawała głośniej i wczuwała się jak przygłup! :D

Tego w sumie też już mi brakuje ;)

I tak otworzyłam sobie ten Potop na ostatniej stronie a tutaj:

Radio: „chciałem byyyyyyyyć.. marynarzeeem, chciałem mieeeeć tatuarze….” [czy jakoś tak]

ja: ta piosenka mi się z A. kojarzy!

[A=Starsza;)]

Średnia: Noooo, strasznie!

[oczywiście my tęskniące, wspominające stare czasy, rozczulone i rozmiękczone ;)]

Młodsza [nie zna Starszej od tej dobrej strony, bo Starsza cywilizowanym człowiekiem stała się dopiero po jakimś czasie mieszkania z nami i kiedy Młodsza się wprowadziła, Starszej cywilizowanej już nie było ;)]

Młodsza: Z A?!

ja: noooo! Ona to lubiła! Ciągle to śpiewała… [dalej rozczulone]

Młodsza: Ona to śpiewała?! KURWICY BYM DOSTAŁA!!!!!!!!

[koniec rozczulania się :DDD]

 

A teraz my się wynosimy… Matko, jak mi będzie tęskno! Te szurnięte kobieciny! Pokój. Szczelina między szybami w oknach jako lodówka. A za tymi samymi oknami wielki, ceglany komin – nasz jedyny widok ;) I nie dochodząca do nas ciepła woda, ani ogrzewanie w grzejnikach [ostatnie piętro, na samym uboczu]. Uczenie się w zbitej kupie, w czapkach, rękawiczkach, ubrane jak cebula i pod kołdrami, co by nie zamarznąć. A przez to wszystko było tak śmiesznie! ;))) I te nasze „obiady”. Głupie akcje, pomysły. Bitwy i gwałty niemalże ;D

Kiedyś będę za tym ryczeć :) Czuję, że już całkiem niedługo...

Ale przecie nie miejsce się liczy – liczą się LUDZIE :)

Nie wyobrażam sobie mieszkania tam z kimś innym! [chyba że byłyby to moje wsiurskie kobity ;)]

No nic to… lecę myć głowę i trza się pakować.

Ostatni tydzień w internacie.
– jak to strasznie brzmi!

 

Ale nie wiem czy straszniej niż USTNE! :/ Błe. Prezentacji nadal nie umiem. Ale napisałam ;) Jak coś będę szła na żywca ;) Byle to jakoś zaliczyć, byle zaliczyć! Polski to tam pójdzie, gorzej z tym co wylosuję na angliku!

Dzisiaj do pokoju wszedł przejęty tato, usiadł przede mną i powiedział „jak wylosujesz coś o polityce, mów, że jesteś pacyfistą i nie interesują cię takie rzeczy” :DDD

Uhhhh – się uśmiałam :D

 

Zaliczyć. Zaliczyć dwa pod rząd, a następnego dnia (pt) jedziemy do Starszej Siostry S na KONCERT! :DDD

 

A później będę już tylko odreagowywać ;)))))))

 

Ps. Oglądałam sobie ostatnio pewien program…

Sposób na wyleczenie Parkinsona:


Wszystko na żywca – przesuwano mu urządzonka w mózgu i sprawdzano jak to działa na wzrok, ruch itd.


Podobno pojawiały się barwy i obrazy nie do opisania.
Przynajmniej jakieś szanse są.

Humor leczonego był też niczego sobie! ;)

 

W ogóle… ciekawa sprawa!

lets : :