Archiwum 15 maja 2006


maj 15 2006 Nie znoszę tego tematu...
Komentarze: 10

Wygląda na to, że nie mogę długo przebywać w domu. Często potrzebuję samotności, ale jak już jestem sama, zaczynam myśleć, a wtedy dobrze nie jest. Oooj nie.

I zawsze schodzi na jedno – moją beznadziejność.

Przestałam przejmować się maturami. Nie warto. Kto za 10 lat spyta mnie o matury? Z resztą… i tak będę bogata :> Cokolwiek się nie stanie, nie będę przecież bezczynnie siedzieć.

Ale co z tego? Jeśli nawet nie będę miała z kim dzielić tych moich kokosów, He?

Wiem, że mam dziwną urodę. Nie należę do dziewczyn ładnych, ani nawet do tych przeciętnych. Nie ma szans, żeby zwykły śmiertelnik zwrócił na mnie uwagę mijając mnie na ulicy, czy gdziekolwiek. Najwyżej pod tym negatywnym względem.

 

Chyba nie potrafiłabym o tym wszystkim powiedzieć komuś tak oko w oko.
Nie lubię marudzenia w swoim wykonaniu [wiem, że właśnie to robię, ale… musiałam się w końcu wygadać (z resztą tutaj to co innego)]

 

Mam opory przed zrobieniem sobie zwykłego zdjęcia, a tym bardziej przed pokazaniem go komuś [po latach na szczęście stwierdziłam, że warto się przemóc i mieć jakąś pamiątkę...]. I tak często patrzę na te zdjęcia myśląc „matko, jaka jestem okropna”, mam ochotę wszystkie wyrzucić. Wyrzucam jednak tylko te najgorsze / te, na których jestem sama. Zostawiam śmieszne, zabawne, wspólne z kobitami.

Nie znoszę swojego wyglądu. Nie znoszę tych wszystkich przykrych sytuacji, do których by nie doszło, gdybym tylko wyglądała inaczej.

Nie znoszę tego, że przez to zaczęłam rezygnować z tego, co mnie interesuje. I tego, że boję się przechodzić przez nieznane gromady ludzi [przez znane z resztą też]. Nie znoszę wrażenia, że ktoś się ze mnie śmieje (a takie wrażenie mam często). A najbardziej nie znoszę tego, jak bardzo to wszystko na mnie wpływa i jak bardzo mnie ogranicza.

 

I oczywiście tego, że im jestem starsza, tym bardziej jestem pewna, że nikt nigdy mnie nie pokocha. Bo przecież żeby kogoś pokochać, najpierw trzeba zwrócić na niego uwagę. A kto zwróciłby uwagę na taką MNIE?

[imprezy - pijani, ledwo widzący i nie myślący kolesie - się nie liczą]

 

Nie działają na mnie słowa typu „każdy ma swoją drugą połówkę”. Jak widać nie każdy. Jest tyle samotnych ludzi... Co jakiś czas próbuję sobie wmówić, że może jednak będzie inaczej, może coś się zmieni? Próbuję aż do kolejnej nieprzyjemnej sytuacji. I znów nadchodzi wszystko od nowa, tyle że za każdym razem bardziej dobitnie.

 

Działam na facetów jak kurna OFF na komary!

Co tu dużo gadać. Jestem zwyczajnie brzydka.

(w końcu to wypowiedziałam)

[określenie typu „mam dziwną urodę” jakoś łatwiej z siebie wydobyć]

 

Każdy potrzebuje uczucia. Mi chyba ono nie jest dane.

 

Nie piszę tego, żeby ktoś mi powiedział, że tak nie jest. Wiem, że jest. Nawet jeśli ktoś zaprzeczy, wiem, że to tylko przez sympatię do mnie, współczucie, czy coś w tym stylu. Przez to, że sama zaczęłam o tym mówić. Ku pokrzepieniu, żeby mi się lżej zrobiło, albo żebym zaczęła wierzyć w siebie. Ale same słowa nie działają. Musiało by się coś wydarzyć. Musiałaby zajść pewna zmiana w moim życiu. Wtedy MOŻE bym o sobie jakoś pozytywnie pomyślała.

 

Nie lubię słów.

lets : :