wczoraj
Komentarze: 6
Dobry dzien :)
No ok, PRAWIE. Ale pomijając moment w którym kobitka z matmy zrobiła nam niezapowiedziany teścik [na którym nic nie napisałam (znaczy się pisać pisałam, ale tak tylko, żeby myślała, że jednak coś tam wiem, ale że nie było mnie na ostatnich zajęciach, nie wiem nawet jaki był do tego czegoś wzór ani sposób rozwiązywania - także stworzyłam dziś nową metodę na niewiadomo co :D) [i pmijając wiadomość o zbliżających się egzaminach] nie było źle ;)
Dzien wcześniej nie poszłam na ważne zajęcia : wszystkie. Ale dzięki temu dręczące sumienie sprawiło, że zabrałam się za Pascala :D [szkoda że nie za matme;)] i kurna czaiłam wszystko! Nawet prawie samodzielnie stworzyłam własny program! ha! :D Ja, komputerowo-ciemne dziecko! Byłam z siebie dumna :D
Wracaliśmy sobie z zajęć z Mkiem i Zabujanym - po drodze kupiłam bluze za własnoręcznie zarobioną kasiorke :D [tak, tak - już zdążyłam tutaj do pracy polecieć :D]
Powrót, chwila u Mka i... Z MAŁEGO LAPTOPOWEGO GŁOŚNICZKA PRZESZŁAM NA PRZENAJWSPANIALSIEJSZE GŁOŚNIKI OD WIEŻY JAKIE KIEDYKOLWIEK MIAŁAM!! :D [warto tutaj dodać, że nigdy nie miałam wieży, a ta ma z 20 albo nawet 30 lat jeśli dobrze pamiętam bueheheh ALE(!) brzmi .... (aż mi przymiotnika brakuje!) brzmi tak, że wczoraj nie mogłam zasnąć aż do 4 rano! leżąc i wsłuchując się we wszystkie dźwięki ;))) Miodzio ;)
Nie wiem jak mam sie teraz odwdzięczyć. Nie dość, że przechwyciłam jego gitare, to jeszcze te głośniki teraz. Aż mi glupio :) A ja kurna nie mam nic do oddania! :D
Wszyscy pojechali do domu. Prawie. Zachwyt [już chyba kilku godzinny! :D] nad głośnikami przerwał Sew :) Przenieśliśmy się do niego na film. Dzień zleciał mega szybko!:)
Już nie mówiąc o tym, że miałam schize i zasnęłam po 4 nad ranem a to tylko dlatego, że leżałam i wsłuchiwałam się w dźwięki i melodyje! :DDD
Bez porównania - NAPRAWDĘ!
Jak mi mało do szczęścia trzeba, no! ;)
A film... nie był jakiś mega genialny, ale nie był też wybrany przeze mnie! [co ostatnio dobrych skutków nie ma ;)] Np. wcześniej wyszło na to, że oglądaliśmy JAPONSKI film z angielskimi napisami (nie było polskich) OPÓŹNIONYMI O +/- DWA DŁUŻSZE DIALOGI!!! :DDD
Śmiesznie było ;)
Nikt już nic nie kumał. Sew naśladował rozmówców :D [język, nie ruchy], a na koniec... Siedzimy, śmejemy się. Lecą sobie już napisy końcowe, lecą... każdy wstał z wyra, rozmawiamy, chcieli wyłączyć sprzęcior, zażartowałam sobie "czekajcie, zaraz będzie ostatni dialog!" a tutaj nagle ang. napisy do ostatniego dialogu! :DDD
Ok, planowo: śniadanko [dopiero wstałam;)], molestowanie gitary [właśnie Zabujany wysłał mi przecudowną melodyje!:)))] i... NAUKA, NAUKA, NAUKA!
PS. Jestem uzalezniona od muzyki :)
Uzależniona od muzyki? To chyba niegroźny nałóg? :)
Od muzyki też jestem uzależniona, co więcej nawet swoją pracę licencjacką napisałam o muzyce, muzyce i filozofii razem.
Dodaj komentarz